Jakiś czas temu, zupełnie niespiesznie, wydziergałam sobie sweterek z okrągłym karczkiem, wciskając się przypadkiem w ogólnoświatowy trend na wrabiane wzory. Bardzo się z tego cieszę, nie tylko ze względu na panujący wokół szał, ale też z błahego powodu, że po prostu bardzo lubię tego typu dziergadła i cieszę się, że starczyło mi chwil, aby sobie takiego sprawić:)
Na samym początku chciałabym Was przeprosić, ale zdjęć ze mną nie będzie, plan był, aby zrobić sobie zdjęcia w śniegu i to padającym, ale jak wiecie śniegu prawie nie ma, a jak jest to akurat wtedy jestem chora:( Przepraszam, ale nie będę ryzykować, trzeba też i o siebie trochę zadbać, pochuchać na siebie i o siebie się zatroszczyć. Będą zdjęcia i na mnie, ale jak będzie chociaż 10 stopni na plusie. Nie chciałam jednak czekać aż tak długo i chęć pochwalenia się była silniejsza:) Oto mój Threipmuir.
Sweterek dziergany od góry w dół, dekolt formowany rzędami skróconymi, po ozdobnym karczku, ramiona dalej są kształtowane w formie raglanu. Bardzo mi się to rozwiązanie podoba. Całość w stonowanych kolorach szarości i różnych odcieni różu.
Dzierganie jego to była czysta przyjemność, a wszystko za sprawą wyjątkowej włóczki. Sweterek jest w całości wydziergany z Merino Single Tweed od Nellie's Fibers (klik) Pierwsze moje spotkanie z nią było pełne niespodzianek i totalnego zaskoczenia.
Przepięknie ufarbowana, liczne tweedowe nupki, tylko pozostał lekki niepokój gdy narzuciłam ją na druty. Włóczka jest mocno rustykalna, czuć było na niej olej przędzalniczy, choć w składzie ma 100% merino, to wrażenia dotykowe temu zaprzeczały. Zaczęłam mieć lekkie wątpliwości, ale postanowiłam zrobić próbkę do końca i ją uprać. Gdy wyschła, stało się coś z nią nieprawdopodobnego. Oczka perfekcyjnie się wyrównały, każda szczelina została uzupełniona miękkim i ciepłym runem owiec rasy merynos:) Co najciekawsze próbka zupełnie nie zmieniła swoich wymiarów (dziergałam ścisło) ale wyraźnie napuchła i zmiękła, totalna metamorfoza! Jestem zachwycona! Na zdjęciu poniżej widać pojedynczą nitkę jak zrobiła się puchata:)
Tym samym moje obawy co do nitki zupełnie się rozmyły, jest też bardzo ciepła i bardzo miękka, przyjemnie nosi się ją na skórze. Zrobiłam też zdjęcia lewej strony, bo wiem, że są osoby, które lubią oglądać lewą stronę wrabianych wzorów:) Tutaj jeszcze podczas dziergania, przed blokowaniem.
Struktura nitki była bardzo pomocna przy plątaniu nitek. Nitka ładnie "zahaczała" jedna o drugą i dobrze było ją prowadzić. Przyznam się szczerze, że robiłam kilka udziergów w technice fair-isle, i ta nitka jest najlepsza jaką miałam, idealnie nadaje się a można nawet powiedzieć, że jest stworzona do tej techniki. Gotowy sweter po praniu jest niezwykle miękki, dzianina nie jest sztywna, jest lejąca, oczka równiutkie, musicie wierzyć na słowo:) Nitka też jest niezwykle wydajna, na całość zużyłam 335 włóczki, a robiłam 42 rozmiar, bo chciałam mieć mocno luźny sweterek w okolicy biustowej i mam:) Nie trzeba kupować całych 100g motków, bo w sklepie można kupić tyle ile nam jest akurat potrzebne, np. można kupić po 25 g każdego koloru, prawda, że wygodne:)
Dane Techniczne:
Włóczka : Single Tweed Nellie's Fiber (klik)
Zużycie: Całość waży 335 g
Druty: 3 i 3,25
Rozmiar: 42
Kończąc, chciałam pozdrowić wszystkich bardzo serdecznie, w szczególności najbliższe koleżanki, które skutecznie mobilizowały mnie do napisania posta:) Dziękuję:))
Do napisania
Wiola
Wiolu! Boski! I włóczka też mnie zachwyciła, bo ja tweedy uwielbiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Ja uwielbiam wszelkie naturalne i rustykalne nitki, dlatego ta wybiła się na prowadzenie, i tweedy też uwielbiam:) Ściski serdeczne:))
UsuńPrzepiękny! Sama cały czas wzdycham do tych swetrów z wrabianym karczkiem... wyglądają tak uroczo...
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam je, chociaż niezbyt korzystnie w takich wyglądam, ale któż by się tym przejmował:) Jak masz chęci i zapał, to szczerze polecam każdy, tak mało kolorów wokół nas teraz:))) Dziękuję:)
UsuńCudny sweterek, nie dziwię się, że chciałaś siew nim pochwalić ;) . Piękna kolorystyka! Coraz bardziej chce mi się żakardu, tym bardziej że z moich dwóch żakardowych sweterków jakoś wyroslam.. 🤣
OdpowiedzUsuńDlatego ja teraz zrobiłam rozmiar większy, żeby trudniej było z niego wyrosnąć :)) Dziękuję i pozdrawiam:)))
UsuńCieszę się, że z polecenia trafiłam na tego bloga! Piękny udzierg, a także piękne zdjęcia. Pozdrawiam serdecznie, na pewno zostanę stałą czytelniczką.
OdpowiedzUsuńDziękuję Tobie i osobie, która mnie poleciła:)) Twój blog znam od dawien dawna i chętnie podczytuję:))) Pozdrawiam serdecznie:)
UsuńBoski!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję, taki jest zaiste:))
UsuńNo i w końcu jakiś post:)...
OdpowiedzUsuńNie mogło być inaczej:)))
UsuńPiękny sweter. Cudnie wyszedł ten wzór w górnej jego części. Całość wygląda bardzo przyjemnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :))
Dziękuję, taki urok żakardowych karczków, na górze najwięcej się dzieje:)))
UsuńNo co tu dużo pisać, po prostu śliczny ;-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Dziękuję bardzo, uściski:))
UsuńMistrzostwo jak dla mnie:) Piękny karczek :) Ja nie mam cierpliwości do takich wzorów i mija mnie sporo zabawy z nitkami:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPodziwiam. To dzieło, mistrzostwo wykonania. Patrząc radują się moje oczy i serce. Do tej pory nie podjęłam próby wykonania żakardowych wyrobów. Serdecznie pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńWiolu, sweterek jest prześliczny i jakie ładne połączenie kolorów! Uwielbiam tweed i chętnie wypróbuję te nitki, skoro dają takie efekty. Pozdrawiam bardzo serdecznie :)
OdpowiedzUsuńpiekny poprostu, tez uwielbiam tweedowe wloczki a o swetrze fair-isle marze gdzies od liceum i kiedys naucze sie zakardow i sobie zrobie... tylko musze poczekac az sie ten rok skonczy i tym samym moja "dieta wloczkowa" (w sensie ze zakaz zakupow wloczkowych;-)
OdpowiedzUsuńJejku Twoje wykonanie jest idealne co do niteczki :D Przepiękny:D
OdpowiedzUsuńWiolu, co prawda szkoda, że sweterek nie na Tobie , ale i tak jest prześliczny . I ta lewa strona :) ja lubię oglądać lewe strony ;) Muszę się przyjrzeć tej włóczce , bo wygląda w tym Twoim sweterku bardzo interesująco .
OdpowiedzUsuń