Kochając pana Danielsa

środa, 18 maja 2016
data:post.title

Zawzięłam się i jest post w terminie, w środę i razem z innymi koleżankami zapraszam na WCiDz (szczegóły na blogu Magdy klik)


Po książkę "Kochając pana Danielsa" Brittainy C. Cherry sięgnęłam z wielką ochotą, choć zaletą/wadą czytania książek na czytniku jest to, że nigdy nie wiesz o czym będzie książka (brak okładek i opisu na ostatniej stronie). Szybko i pobieżnie spojrzałam tylko na łączną ocenę innych czytelników i z jeszcze większym zapałem wzięłam się za lekturę książki, która ma ponad 8 punktów w 10 punktowej skali. Po dość dramatycznym początku stwierdziłam, że mam do czynienia z historią miłosną...dla nastolatek:))) Od początku, Ashlyn właśnie pochowała swoją siostrę bliźniaczkę, tę lepszą, bardziej kochaną siostrę. Wraz z ukochaną siostrą pochowała cząstkę siebie. Matka od początku miała jej za złe, że to ona jest żywa. Bez jakichkolwiek wyjaśnień, postanawia oddać ją pod opiekę ojcu, z którym dziewczyna nie miała żadnego kontaktu, nie uczestniczył on w życiu swoich córek i praktycznie są sobie obcy. W pociągu, w drodze do domu ojca jej wzrok krzyżuje się z najpiękniejszymi błękitnymi oczami (!!!) jakie kiedykolwiek widziała, a należą one do Daniela Danielsona, sympatycznego chłopaka, który w dość krótkim czasie pochował matkę, dziewczynę i ojca. Para umawia się ze sobą. Spędzają ze sobą miły wieczór. Nawet zakochują się w sobie. Dziewczyna jest w ostatniej klasie liceum. Czeka ją jeszcze konfrontacja z nową szkołą, klasą i nauczycielami. Jakąż niespodzianką okaże się fakt, iż jej nowy nauczyciel z literatury to wczoraj poznany Daniel, który od dzisiaj będzie panem Danielsem. Jedynego nie mogę odmówić tej książce. Znów byłam nastolatką:) Czytając bardzo odczuwałam problemy jakby znajome, chociaż niekoniecznie identyfikowałam się z bohaterami, bo wychowałam się w szczęśliwej rodzinie, to sposób myślenia, pojmowania świata okazał się jakby znajomy, choć minęło już dwadzieścia lat (!!!) doskonale rozumiałam tę huśtawkę nastrojów bohaterów z powieści, nie tylko głównych. Książka nie była zła, tylko ja już chyba...wyrosłam, czy co? Mnóstwo w niej spojrzeń, czy zadzwoni, czy nie zadzwoni, czy popatrzył czy nie spojrzał, no jak w liceum:))) (Chociaż cała reszta bardzo dorosła, opisy również:)) Taki przerywnik też jest potrzebny, człowiek przynajmniej uświadomi sobie jak się zestarzał, chociaż ciągle mam wrażenie jakby to było wczoraj...

A na drutach chusta. Pierwsza w tym roku. Pełno w niej ażurów i liści. Kolor dość trudny do określenia, taki beż wpadający w róż. Z tego miałam robić swego Stilla, ale po drodze zrobiłam kilka rzeczy i zostało mi tylko tyle motków. Na chustę raczej starczy.




Tutaj jeszcze w stanie mocno poczwarnym, jestem gdzieś w połowie i dość szybko idzie.

Mamy ostatnio dziwną pogodę, jest zimno, czasami jak zawieje, to mało z roweru nie spadnę, ale jeżdżę prawie codziennie i sprawia mi to ogromną radość:) Od kilku dni dodatkowo takie chmury w pięknych, jak to na Suwalszczyźnie okolicznościach przyrody.




  Chmury niczym w filmie, już się rozpogadza i będzie w końcu cieplej.


Mój "sprzęt", zaraz będzie pełnoletni, i choć z oryginału została tylko rama, to mam do niego ogromny sentyment, chociaż jeździ się tym dobrze tylko do momentu ostrzejszych podjazdów. Dlatego z wielką niecierpliwością oczekuję nowego roweru, który ma mknąć niczym strzała i generalnie sam jeździć. Oczywiście nie mogę się już doczekać, tym bardziej, że czekam już trzeci miesiąc, odkąd złożyłam zamówienie. Naprawdę chciałabym już w czerwcu szaleć  po górkach na nowym rowerze. Oczywiście pochwalę się jak już będzie czym:)))

Pozdrawiam Was bardzo serdecznie:) Dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim postem i żegnam się tym chaberkiem alpejskim z mojego mini ogródka:)

Wiola



18 komentarzy

  1. Mieszkasz w cudownych okolicznościach przyrody:) Piękne krajobrazy.pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tez z takich ksiazek wyroslam, ale tak jak piszesz czasmi trzeba odreagowac i przeczytac cos takiego:) Kolorek cudny Twojej dzianinki, czekam na efekty koncowe:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakaż piękna ta Suwalszczyzna i jakie piękne zdjęcia !!! A chmury... niesamowite!

    A chaberek....uwielbiam, ten kolor i ta delikatność płatków na tak mocnej podstawie...

    OdpowiedzUsuń
  4. No właśnie ... ja niestety tak mam, że nie ruszę książki jak nie wiem o czym ona jest. A tak to bym się dała zaskoczyć i przeczytałabym sobie książkę o miłości nastolatki ;) Chociaż jak się tak zastanowić to miłość nie zna granic wiekowych, w starszym wieku też można patrzeć na telefon w oczekiwaniu, zadzwoni, nie zadzwoni ;)))
    A te chmury cudne, masz rację, że jak z filmu (horroru raczej ;))
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeśli te motki to Dropsowa alpaka z jedwabiem, to muszę przyznać, że zawsze podobał mi się ten kolor. Nie mogę się doczekać tej twojej chusty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to jest ta alpaka z jedwabiem:) Też mi się ten kolor podobał od wieki wieków, będzie ładnie komponował się z niebieską koszulą, albo z sukienką z intensywnego jeansu, zaskoczył mnie też fakt, że z porównaniem z alpacą jest bardzo przyjemna w dotyku, przekonam się czy podgryza po blokowaniu:) Dziękuję za komentarz i pozdrawiam:)))

      Usuń
    2. Taka Alpaka Lace wcale nie gryzie. :)
      Dla mnie od jakiegoś czasu ulubiony stan roweru jest taki właśnie jak na Twoim zdjęciu (bardzo zresztą prześlicznym).
      Pozdrawiam bardzo serdecznie!

      Usuń
  6. Bardzo jestem ciekawa chusty. I roweru ! Moja paroletnia damka sprawowała się jak do tej pory znośnie ale to miejski rower i na 60km w terenie "pozamiejskim" jest za ciężka i za wolna. Rozglądam się więc i nie mogę się jakoś zdecydować na nowy rower. Może się zainspiruję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem szczerze, że ja również jestem ciekawa roweru, dotychczas widziałam go tylko na zdjęciach, na pewno się pochwalę i zasypię zdjęciami, rower jak buty, każdy do innego stylu jazdy i na inny teren, ten ma być typowo MTB, na szutry, na górki, na jezdnię mam stary , po mieście mam kanapowca, mam nadzieję, że na tym się skończy, choć po cichu marzę o szosówce:))

      Usuń
  7. Przepiękne zdjęcia.
    Jakoś tak nie przepadam za jazdą na rowerze. Za to mój syn wszędzie by jeździł właśnie na rowerze :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas tylko ja maniak, Małżonek również, brat także, z dzieci tylko u Młodszej widzę podobny błysk w oku, gdy siedzi na rowerze, zdecydowanie ma to po mnie:) Rower jest dla mnie najlepszym lekiem na wszystko, bardzo, ale to bardzo lubię jeździć, gnać przed siebie, ścigać się z wiatrem lub jechać z nim, jestem jakby w innym świecie wtedy, zdecydowanie lepszym i na pewno piękniejszym, co widać na dołączonych obrazkach:) Pozdrawiam:)

      Usuń
  8. dawno nie czytałam tego typu książki, bardzo lubię te środowe wpisy bo wtedy już wiem co będzie następne w kolejce :) dziś nawet jedna z pań przypomniała mi Anie z Zielonego Wzgórza :) potem zerkam tu i co widzę? znowu Zielone wzgórze :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. O, już wiem co miałam napisać (że też moja pamięć się nie czuje jak nastolatka, szkoda) - otóż dla mnie wadą czytnika (ale nie dyskwalifikującą oczywiście) jest to, że tytuł widzi się raz i nigdy nie pamiętam co czytam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobnie jak Ty, muszę zawsze spojrzeć co tam czytam, zanim wyjdę do innego folderu, nie skończywszy czytać:))) A poza tym więcej wad nie widzę, same zalety:)) Pozdrawiam:)

      Usuń
  10. Ostatnio chustom mówię stanowcze - nie ! Na razie kiepsko mi idzie... ja i stanowczość... :-)
    Widoki cudne :-)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Człowiek sie nie zestarzał, tylko dojrzał :) i takie ksiązki nam to uświadamiają; tak, jak mówisz, czasem dobrze cos w tym stylu przeczytać.

    Piękny kolor włóczki.

    Zdjęcia cudne!

    OdpowiedzUsuń
  12. "Gdzieś w każdym z nas, jest dziecka ślad." jak śpiewał kiedyś Kuba Badach, więc i nastolatki pewnie też. We mnie jest na pewno i dlatego z niecierpliwością czekam na każdą kolejną część "Jeżycjady", cokolwiek inni by o niej nie pisali i przyznam Ci się, że i opisywana przez Ciebie książka mnie zaintrygowała. Fajnie tak czasem jest się odmłodzić o dwadzieścia lat, zwłaszcza gdy gdzieś w środku ma się ciągle siedemnaście. Zdjęcia przepiękne.

    OdpowiedzUsuń
  13. Chusta zapowiada się bajecznie, ten kolor jest piękny! Genialne zdjęcia, uwielbiam deszczowe chmury podświetlone słońcem, takie zawieszenie, kiedy pogoda jakby nie wiedziała co wybrać. Pozdrawiam słonecznie!

    OdpowiedzUsuń