Wracam z chorobowego:)

środa, 2 marca 2016
data:post.title
Luty to jest taki wredny miesiąc, szczyt wszelkich możliwych infekcji, którym i my nie zdołaliśmy się oprzeć. Stąd ta cisza na blogu. Jednak zaczął się marzec i z nowym zapasem energii zmierzam ku zbliżającej się wiośnie:) U mnie jak zwykle dużo się dzieje, dużo się czyta i znowu dużo jeździ, ale po kolei ;) W lutym przeczytałam tylko trzy książki, ale za to bardzo dobre. I w ramach WCiDz (klik) zapraszam na krótką recenzję.



"Zielona Sukienka. Przez Rosję i Kazachstan śladami rodzinnej historii" Małgorzaty Szumskiej, jest to świetnie napisany reportaż o podróży autorki śladami zesłańczej drogi, którą przebyli dziadkowie z Polski na Syberię i Kazachstan. Czytając, śledzimy jej zmagania z odrębną kulturą i mentalnością ludzi zamieszkujących te rozległe tereny ,  których spotyka po drodze. W treść bardzo zgrabnie wpleciona jest odtworzona historia dziadka i babci p. Małgorzaty. Poznajemy ich dzieciństwo i możemy podpatrzeć jak rozkwitała ich krótka miłość, ich wspólne bycie razem do momentu rozdzielenia i zesłania. Poznamy też historię zielonej sukienki:) Czyta się jednym tchem, bardzo polecam!


Druga książka to "Trzy filiżanki herbaty" Grega Mortensona i Davida Olivera Relin. Książkę kupiłam dość dawno temu, zauroczyła mnie okładka, tytuł i pobieżna informacja z okładki, że książka będzie o górach. Kto mnie dobrze zna wie, że nie opierałam się długo;) Leżała sobie bidulka, kurzyła się, aż w końcu nadszedł jej czas:) Jak zaczęłam ją czytać, nie mogłam przestać. Żyłam treścią tej książki. Opowiadałam fragmenty każdemu kto chciał słuchać. Historia zaczyna się w momencie, gdy Greg Mortenson wraz z grupą himalaistów  próbuje zdobyć szczyt K2. Nie będę opisywać technicznych szczegółów tej wyprawy, ostatecznie podbój się nie udał, a nasz bohater po kilkudziesięciodniowym pobycie na dużych wysokościach, ostatecznie pogodził się z porażką i zaczął kilkudniowy "spacer' w dół. Po drodze gubi się, głodny, wyczerpany trafia do wioski , której nie ma na żadnej mapie. Mieszkańcy przyjmują go i dzielą się bardzo skromnymi zapasami jedzenia. Greg dochodzi do siebie, zaczyna obserwować swoich gospodarzy i tego jak udaje im się przetrwać w tym skalistym , niemal księżycowym krajobrazie. Po kilku dniach poznaje wszelkie zwyczaje i zajęcia,  prosi , aby pokazano mu szkołę,  w której uczą się tutejsze dzieci. Niechętnie zostaje zaprowadzony na tyły wioski, widzi grupę kilkudziesięciu dzieci, grzebiących patykiem po piasku. Dzieci nie miały nawet tabliczek. Szkoły nie było.Nauczyciela też nie było. Uczyły się same. Nauczyciel przychodził na trzy dni w tygodniu, na resztę dni nie było pieniędzy. Grega poraził ten widok. Postawił sobie nowy cel, o wiele trudniejszy niż zdobycie K2. Postanowił wybudować tym dzieciom szkołę. On Amerykanin ,w muzułmańskim Pakistanie. Sam. Chylę czoła przed bohaterem tej książki, chylę też czoła przed człowiekiem, który to spisał (prace nad książką trwały dwa lata), rzeczy które są tam opisane są tak  niesamowite i nieprawdopodobne, że aż wydają się niemożliwe do wykonania i niemożliwe aby w ogóle miały miejsce. Jedna z tych książek , którą trzeba przeczytać!


Na czytniku "Sztuka słyszenia bicia serca" Jan-Phillipp Sendeker. Cóż tu dużo mówić. Jest to książka o miłości. Bezwarunkowej, zmysłowej, pokornej. Jeżeli chcecie na chwilę oderwać się od wszystkiego i zanurzyć w świecie dźwięków i zapachów, to ta książka jest dla Was. Nie będę zbyt wiele pisać , bo nie chcę Wam psuć przyjemności poznawania tej niesłychanej historii. Po prostu przeczytajcie.

Teraz przejdźmy do strefy włóczkowej. Nie wiedzieć dlaczego i nie wiedzieć kiedy , ale mam na drutach już dwa zaczęte swetry(!?!) Moja słynna zasada wyłączności na jedną zaczętą robótkę posypała się:) Nie, nie cierpię z tego powodu:) Lada moment rozpocznę trzecią:)) Po kolei... pamiętacie niebieski sweterek dla Pierworodnej?


Melduję, że już został zakończony, nitki pochowałam, czeka teraz na guziki:)


Jedna z rozpoczętych robótek, to moja wariacja na temat bardzo znanego i popularnego wzoru, podzieliłam już oczka na rękawy i spontanicznie dokładam sobie coraz to nowe kolory z tego co tam mam pod ręką, nie wiem jeszcze jaki będzie efekt końcowy , ale na tym etapie jestem zadowolona. Ten projekt jest wspólnym dzierganiem na szerszą skalę, powstanie kilka różnych odsłon tego samego sweterka, przy okazji uczę też koleżanki, które zmotywowałam do wspólnego dziergania i tym sposobem mam pod okiem dwie uczennice, które pilnie dziergają swoją wersję. Dla każdej z nich jest to pierwszy sweterek w okrążeniach i w jednym kawałku. Dziewczyny tak się wciągnęły, że jak dziergają to świat może dla nich nie istnieć:) Widok bezcenny;))



Poza tym wpadłam w wir zaopatrzenia najstarszego dziecka w  sweterki i dziergam kolejny:) Bez zapięć i znowu z bawełny:)


 Aktualna faza to oddzielenie oczek na rękawy. Jak zwykle miałam problemy z próbką. Pierwszy sweter wyszedł mi dużo za mały. Nie prułam go. Zaczęłam drugi:) Aktualnie jestem w tym samym momencie co pierwsza próba. Zrobię do końca i jak zostanie włóczki to dokończę ten pierwszy, może będzie dobry dla Młodszej? Także mam już rozgrzebane trzy swetry, ale nie mam z tego powodu wyrzutów sumienia:))

A poza tym... nie jestem na diecie:) Dzisiaj jest jednodniowy odpust. Korzystając z chwili wolności  dogadzałyśmy sobie jak widać babeczkami. Na moje nieszczęście kawiarenka, która je serwuje jest ulokowana niedaleko mnie, więc walczę ze sobą i wciąż nie umiem wybrać ulubionego smaku:)) Oprócz wspólnego dziergania miałyśmy dzisiaj z koleżanką Asią także wspólne próbowanie i pałaszowanie:) No i trzeba przyznać, że są niezwykle fotogeniczne:)



Dobrze, że rozpoczęłam już sezon rowerowy i szybko spalę te piękności, nie wiem czy to dużo, ale w lutym przejechałam 250 km:)


Wybaczcie ten długi post, zaległości się narobiły i trzeba było trochę je nadrobić:) Na sam zupełnie koniec zapytam się Was jak tam u Was wiosna? Czuć już ją w powietrzu? A może już nieśmiało zawitała? U mnie jest jeden taki zew, który zwiastuje rychłe przyjście wiosny:) 

Często słyszę pytania o mojego kota, czy się kłaczy?.... hmm, jakby tu powiedzieć? Trafiła mi się wyjątkowo wełnista rasa, powyższe zdjęcie obrazuje jedno czesanie:) Może zacznę zbierać i przerabiać, bo to sam puch jest, fruwa to to wokół niczym pyłki topoli w lecie, a kota strach dotykać, żeby się nie zadławić, biedny kot:)) Mniej więcej tak to wygląda, jakby ktoś się pytał o ragdolla:)) I jak u Was z tą wiosną? Podobnie jak u mnie?:)

Kończę powoli:) Dziękuję za odwiedziny i za przemiłe komentarze. Wiem, że teraz była przerwa, ale planuję również podobną w marcu, tym razem techniczną. Nie wiem jeszcze jak długo ona potrwa. Od dłuższego czasu planuję zmiany w wyglądzie bloga, poważnie zastanawiam się też nad zmianą nazwy, na polską, ułatwiłoby to znacznie wyszukanie bloga i mi też gdy ktoś pyta mnie o nazwę bloga lub adres mailowy ( nie wiem co ja sobie myślałam, gdy go zakładałam, ale trzeba przyznać, że fantazję miałam:))) Mam nadzieję, że Wam się spodoba i wciąż będziecie do mnie zaglądać:) Pierwsze zdjęcia gotowych udziergów planuję na kwiecień , jak trochę się ociepli i jak pokończę to co mam aktualnie na drutach. Trzymajcie kciuki za pomyślność moich wszystkich planów:))) Na koniec kota, którą czeka w piątek dość nieprzyjemny, ale konieczny zabieg:))




Pozdrawiam Was serdecznie:)

Wiola

32 komentarze

  1. Jesteś niesamowita! Mistrzyni świata! I jaka z Ciebie genialna nauczycielka! Mój sweterek czeka na kolejną lekcję, i trzeba zaznaczyć, że jest to pierwszy sweter w ogóle! Ale chusta robi się dzielnie! Dziękuję bardzo za wszystko!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę wracać do Twojego komentarza codziennie z rana, aby poprawić sobie nastrój:) Ja dziękuję za miłe towarzystwo i zapraszam na kolejną lekcję:))Bądź lekcja sama przyjdzie do Ciebie:))

      Usuń
  2. Zapowiada się bardzo ciekawy i intensywny okres u Ciebie:) A ja odwrotnie teraz zrobiłam bo zamiast kilku robótek mam zaczętą tylko jedną i jakoś mi tak dziwnie:) Kocicy trochę przestałam zazdrościć przez te kłaki:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu, po wieloletnim reżimie na jedną robótkę, bez żalu mam porozpoczynanych kilka, później na wiosnę i lato będzie wysyp ukończonych udziergów i będzie co pokazywać:)Kot jest śliczny, milutki i ach i och...., a potem zrzuca zimowe futro:)) ALe i tak go uwielbiam:)

      Usuń
  3. Miło znowu do Ciebie zajrzeć:)
    Tak tu słodko, przytulnie i fajne książki widzę. Znam te tytuły ale tylko ze słyszenia. Może przyjdzie czas, że się na którąś skuszę.
    Pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa, dziękuję, że wciąż do mnie zaglądasz, też się cieszę że Cię "widzę";) Mam ostatnio szczęście do bardzo dobrych książek, żadna minuta nie została zmarnowana podczas ich czytania, wiem że trzy filiżanki herbaty jest praktycznie nie do dostania, chyba , że ktoś będzie chciał się jej pozbyć, mój egzemplarz zostaje ze mną, chociaż panuje u mnie ostra selekcja i zostawiam sobie naprawdę wyjątkowe książki:) Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie:)))

      Usuń
  4. Piękny wpis, klimatyczne zdjęcia.... Aż sie rozmarzyłam.... Dzięki za podrzucenie tytułów i recenzje, dzięki Tobie wiem jakich tytułów szukać :-)
    Widać ze jestes pełna pozytywnej energii!
    Udziergi piękne, plany także. Mam nadzieje ze sie spełnia, mocno Ci tego życzę. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:)Wciąż, albo lepiej niezmiennie, jestem zachwycona tym niezwykłym zjawiskiem zwanym życiem, i choć często mam wiatr w oczy, to staram się ustawić swój życiowy żagiel, aby płynąć razem z wiatrem:) Doceniam każda minutę i cieszę się z najdrobniejszych rzeczy, wszak budząc się widzę ukochane twarze, a za oknem wciąż jest niebieskie niebo:) Chyba to mnie najbardziej nakręca:) Dziękuję jeszcze raz za mile słowa, pozdrawiam Cię serdecznie i ściskam mocno:))

      Usuń
  5. O matkoooo jakie babeczki!!! Sorrki, że od tego zaczynam ale nic a nic się nie dziwię, że trudno im się oprzeć :) Bardzo mnie zaintrygowało co Ci się tam plecie samo :) a sweterki dziewczynkowe już są śliczne.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcale się nie gniewam:) Też od nich zaczęłam:) Pleciemy projekt zbiorowy, liczę na jakieś wspólne zdjęcia z dziewczynami, ale to jeszcze trochę potrwa;)Uwielbiam dziergać swoim dzieciom , sweterki już się wszystkim podobają, którzy je widzieli:)

      Usuń
  6. O ranyyy, drugi tydzień jestem na detoksie, bez cukru... a tu takie coś? tak nie wolno! Trzymam kciuki za szybką realizację planów i następne piękne sesje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiolu, przepraszam:))) Ja wciąż odkładam i odkładam w czasie moje zrzucanie sadełka i "żegnam" się z ulubionymi smakołykami, i tak bez końca:))) Pozdrawiam:)

      Usuń
  7. Smakowitości połączone z robótkami i książeczką. Czyli można bezstresowo i przyjemnie :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak najbardziej można te rzeczy łączyć ze sobą:) Wszystko razem o wiele lepiej i przyjemniej smakuje:))) Pozdrawiam:)

      Usuń
  8. Babeczki... mimo, iż teoretycznie nie jestem głodna, to one są tak apetyczne, że nie próbowałabym się nawet powstrzymywać przed ich zjedzeniem ;-)
    Sweterki śliczne :-) Książki fascynujące :-) Zdjęcia nastrojowe i doskonałe :-)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, uwierz, że ja nie należę w ogóle do entuzjastów babeczek, nigdy mi nie smakowały, uważałam ze były za ciężkie, za mdłe i po prostu nie smaczne, a te powyżej nie wiem, może mają jakiś ukryty składnik? Są to również robótki ręczne, dziewczyna , które je robi robi je z pasji i z pasją, najgorsze jest to , że codziennie są różne rodzaje, a ja nie umiem się powstrzymać, aby ich nie spróbować:) Dziękuję i pozdrawiam:)

      Usuń
  9. Woow jakie długoterminowe plany :) trzymam Kciuki za ich realizacje !
    I za kociaka tez:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:) Kot biedny jeszcze nie wie co ją czeka, sama trochę się przejmuję, ale daję w dobre i doświadczone ręce:) Pozdrawiam:)

      Usuń
  10. co mogę powiedzieć - umiesz zachęcić do przeczytania książki :) ale najpierw mój stoik książek które mam w planach na marzec ;)
    prac rozpoczętych masz sporo ale masz taki zapal i entuzjazm, ze to nie wadzi :)
    no i już zaczęłaś jeździć na rowerze? podziwiam, ja chyba jeszcze chwilkę poczekam, zresztą u mnie niestety nie ma tak wspaniałych ścieżek rowerowych, których Ci ogromnie zazdroszczę :)
    kocia ma mieć sterylizację? da rade - moje dwie kocice już są "po", pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, staram się dzielić swoimi pasjami najlepiej jak umiem:) Cieszę się bardzo jak kogoś zainspiruję do czytania, zrobienia podobnej rzeczy na drutach, czy do jeżdżenia rowerem. Rowerem nie jeżdżę tylko wtedy gdy jest ślisko na chodnikach, łatwo wtedy o złamanie ręki niestety. Snieg u nas był równo miesiąc z kilkudniowymi dniami w lutym, takze dla nas zapaleńców raj:) Sezon się wydłuża i szybciej się rozpoczyna nowy:) Kizia moja ma mieć ten zabieg, nie wiem jeszcze co nas czeka i jak to będzie wyglądało potem, stracha trochę mam, bo to przecież mój trzeci dzieciak, ale jestem dobrej myśli:) Pozdrawiam:)

      Usuń
  11. Do Ciebie Wiolu zawsze warto zaglądać. Świetne recenzje książek i cudne dziergadełka w niebieskich odcieniach. Szacun za propagowanie naszej pasji. Nie zawsze to łatwe zajęcie., ale zawsze warto! Wzszystko co przyjemne jest jak wiadomo puchate i psy i koty i my czarownice również. Pozdrawiam znad drutków i niejednej rozpoczętej robótki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gabrysiu, Słońce Ty moje, dziękuję serdecznie:)) Mam to szczęście spotykać na swej drodze wspaniałych i pełnych pasji ludzi,i nie mówię wcale o drutowaniu tylko:) Lubię dzielić się z innymi moimi skromnymi umiejętnościami, ja sama wciąż się uczę i nie uważam się za eksperta w tej dziedzinie, ale miło mi gdy ktoś szuka pomocy u mnie, w zasadzie mój mail i nr telefonu to pogotowie drutownicze, a ja sama często mam dyżur:) Ale bardzo to lubię, bo jestem jeszcze straszną gadułą;) Pozdrawiam Cię mocno:))

      Usuń
  12. Ksiązki mnie bardzo zainteresowały Wiolu, żadnej z nich jeszcze nie czytałam. Czas więc nadrobić zaległości. Trzy robótki na raz bez wyrzutów sumienia? Koniecznie muszę się tego od Ciebie nauczyć:-). Wszystkie wyglądają niezwykle zachęcająco, więc niecierpliwie czekam na końcową prezentację. No i oczywiście- całkowity zakaz chorowania:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elu, te trzy robótki na raz to od niedawna, sama się tego uczę:) Ale nie jest to takie straszne jak myślałam;)) Jednak zdecydowanie lubię ład i porządek , przynajmniej w tej kwestii:) Książki polecam, może gdzieś dorwiesz i jeżeli lubisz ten gatunek literatury , to gorąco zachęcam do przeczytania:)Pozdrawiam Cię serdecznie i będę stosować się do Twoich rozkazów:))

      Usuń
    2. Wioluś- toz to zwykła, aczkolwiek gorąca prośba była:-). Nie lubię jak Cię nie ma i tyle:-)

      Usuń
  13. Taki uroczy koteczek i nieprzyjemny zabieg? Jakoś mi to w parze nie idzie. Miałam psa, który liniał przez cały rok i bardzo nie lubił czesania, więc chyba domyślam się, jak ta Twoja wiosna wygląda. Babeczki przepyszne i też nie mogłabym się im oprzeć, ale muszę, bo mój żołądek w przykry sposób zaczął buntować się przeciw słodkościom. Nie, żebym jadła ich nie wiadomo ile, ale widać dla niego i to już jest za dużo, zwłaszcza w połączeniu z innymi posiłkami. Recenzje książek bardzo zachęcające.

    OdpowiedzUsuń
  14. Dużo zaczętych robótek - tak jak lubię :) Przynajmniej jest w co ręce włożyć :) Czekam zatem na kwiecień i finał wszystkich sweterków. No i na nowego bloga, którego jestem baaardzo ciekawa. Szczególnie nazwy :)
    Gratuluję uczennic. Też by mi się takie towarzystwo przydało. Tylko pewnie nie dałabym rady czasowo.
    Pozdrawiam ciepło, i do napisania! Marta

    OdpowiedzUsuń
  15. Sweterki ciekawie się zapowiadają , nie mogę się doczekać efektu końcowego .Babeczki takie apetyczne . . .Pozdrawiam - Marzena

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja akurat na diecie bezbabeczkowej, więc tylko popatrzeć sobie mogę, ech... Wiosny jeszcze nie widziałam, może przyjdzie w przyszłym tygodniu, temperatura ma podrosnąć.
    Bardzo sweterkowo u Ciebie, a ja mam jakąś blokadę robótkową, chyba odejście zimy wywołało u mnie zniechęcenie do dzierganych rękawiczek... Może powinnam zacząć coś innego dla przełamania złej passy? *^v^*

    OdpowiedzUsuń
  17. Pięknie to napisałaś...pięknie wydziergałaś....

    OdpowiedzUsuń
  18. "Trzy filiżanki herbaty" - muszę to przeczytać!
    A uczennicom dziergającym sukienkę, życzę powodzenia! :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Bardzo zainteresował mnie twój opis książki "trzy filiżanki herbaty" - koniecznie będę musiała po nią sięgnąć :)

    OdpowiedzUsuń