Witam serdecznie wszystkich w lutym:) Zastanawiałam się nad sensem pisania poniższego posta, bo generalnie ostatnio obijam się . Zszedł mi z drutów ostatni test, nowych nie planuję w najbliższym czasie i chyba muszę chwilowo nacieszyć się "nicrobieniem". Z drugiej strony , dziwnie mi jakoś tak, że nic w rękach nie trzymam. Wieszczę więc zatem, że chwilowy zastój zniknie szybciej niż początkowo zamierzałam:) Jednak udało mi się przeczytać jedną książkę w ramach WCiDz (klik)
Pamiętacie jak miałam w planach przeczytanie jakiejś lekkiej książki, po serii dość poważnych lektur (klik)? Wiedziona ładną okładką, sielsko brzmiącym tytułem zabrałam się za czytanie "Cappuccino z cynamonem" Edyty Świątek. Jest mały domek w Niepołomicach, jest szczęśliwa rodzina, ale jak to w książkach ( i życiu czasami też) bywa, są to pozory. W związku Patrycji i Sebastiana od dawna jest coś nie tak. Niby są razem, niby się kochają, spędzają ze sobą czas, mają nastoletnią córkę a jednak nie można wyzbyć się wrażenia, że w ich życiu wypaliła się ta iskra, dogasł żar, który spaja każdą miłość. Któregoś dnia Sebastian proponuje żonie, by ta znalazła sobie kochanka, wprawiając w spore zakłopotanie i zaskoczenie osłupiałą Patrycję. Ona sama nie jednemu mężczyźnie mogłaby zawrócić w głowie, zadbana, wysoka, chociaż w rozmiarze 40. Po jakimś czasie mąż postanawia wnieść sprawę o rozwód. Patrycja zostaje sama z córką, wymagającym poświecenia czasu ogrodem, psującym się samochodem i kiepską pracą. O tym co będzie dalej musicie przeczytać sami:) Książka ta całkowicie zaspokoiła moją chęć na przeczytanie ... (nie mogę znaleźć odpowiedniego słowa), dość lekkiej literatury. Nie porwała mnie , ani nie zniechęciła, nie wiem dlaczego ale potraktowałam ją dość obojętnie. Ot przeczytałam i już.
Poza tym skończyłam już dywanik do łazienki. Tutaj zrobiłam zdjęcie z innej perspektywy i więcej widać.
Docelowo miał on powędrować pod tron:) Zrobiłam mu nawet ładne wycięcie, żeby dywanik doskonale dopasował się pod nogę muszli. Jednak teraz nie wiem, czy nie spruję tego wycięcia i nie zrobię podkładki na stół, mam jeszcze włóczki na drugą , byłby komplet, a poza tym muszę stwierdzić , że ładnie wygląda jako tło pod kubek i talerzyk:) Może szkoda, go do łazienki?
Jak już wcześniej pisałam, skończyłam swój ostatni test. Oczywiście trochę po czasie:) Miał być to sweterek dla mnie, jednak okazał się być za mały (jak on śmiał!:) Szczęśliwie już dla mnie i dla niego ma nową właścicielkę. Udało nam się zrobić na szybko gdzieś w dwadzieścia minut jakieś zdjęcia, więc zapraszam jutro na prezentację sweterka. Na zachętę kilka zdjęć.
Miałam piękną i smukłą modelkę:) Przypadkowy rekwizyt też się podkręcił, przepraszam, ale nie mogę się powstrzymać , żeby nie wkleić tych zdjęć:))
Kot sam nie wiedział, czy mu dobrze, czy nie?:)) Wiać nie wiał, ale z lekką dozą obojętności wolał obserwować nas z niedalekiej odległości, żeby przypadkiem coś ciekawego mu nie umknęło:)) Pozdrawiam Was wszystkich bardzo serdecznie i zapraszam na jutrzejszy wpis:)
Wiola
Cudownie się zapowiada, nie moge się doczekac pełnej prezentacji:-) Usciski WIolu:-)
OdpowiedzUsuńElu, dziękuję:) Niestety warunki miałyśmy ciężkie, ale coś tam będzie widać:)
UsuńMiły, kawowo-pomarańczowy wpis. Modelka urocza, sweter ktoś zasłonił swoją kocią osobowością i futerkową, puchata objętością , ale modelka bardzo zadowolona, więc należy domniemywać,że sweterek udany. Pozdrawiam druciarsko!
OdpowiedzUsuńGabrysiu, miałam prawie łzy w oczach jak oddawałam sweterek, ale nie dlatego, że mi go żal, ale że tak ładnie wygląda:) Bardzo jestem zadowolona z ostatecznego efektu:) Również krzyżuję druty w braterskim uścisku:)
UsuńWiolu zdecydowanie szkoda tego dywaniku do łazienki :) czekam niecierpliwie na odsłonę sweterka ale już wiem że będzie boski :) ...kociak skradł moje serce jest kochany i taki śliczny, też bym takiego chciała :D
OdpowiedzUsuńMałgosiu, też tak myślę, kot zapewne też będzie korzystał z dywanika/podkładki, on nigdy nie przejdzie obojętnie obok czegoś co leży i czeka, żeby na niego się położyć i zostawić kłaki:))
UsuńZdjęcia z kotem najlepsze i czekam na kolejne:) Ciekawa jestem swetra bo ten kolor mnie urzekł:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZdjęcia z kotem będą również:) Kolor swetra strasznie trudny do pokazania gdy jest ciemno i nic nie pomagało, żadne zabiegi z naszej strony, ale coś tam będzie może widać:)
UsuńNiby nicnierobienie, a jednak. Sweterek będzie na pewno cudny.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję:) W porównaniu z tą orką, którą nie tak dawno uprawiałam , to jest naprawdę nic:)) Sweterek bardzo ładnie się prezentuje:)))
UsuńCo to znaczy, że szkoda do łazienki.
OdpowiedzUsuńJeżeli można prać, to ja dałabym do łazienki :-)
Dywanik jest z wełny, pięknie ułożyły się w nim kolory i może ładniej bym go potraktowała, gdybym położyła go stole, nie wiem, może byłoby mu milej? Pozdrawiam:))
UsuńPo skończeniu mojej obecnej, dosyć ciężkiej lektury, chętnie sięgnę po coś lżejszego. A sweterek cudo, modelka takoż. Podkładki rób, gdzie takie cuda pod kibelek rzucać. No normalnie perły przed wieprze ;-)
OdpowiedzUsuńMyślę, że zrobię właśnie podkładki, zobaczę jeszcze, wymierzę, zważę włóczkę, jak mi nie starczy na drugą taką dużą, to dorobię małe pod kubki, też będzie dobrze:)) Uściski!
UsuńPiękne zdjęcia:) Dywanik świetny, modelka atrakcyjna, a kot cudowny, czyli same pozytywy. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńZazdroszczę sweterkowania. Mam ochotę wydłubać na szydełku (bo na drutach mi idzie okropnie koślawie), ale za nic nie mogę opanować obliczenia wszystkich wymiarów i wielkości. Koce pod tym względem są łatwiejsze ;)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę sweterkowania. Mam ochotę wydłubać na szydełku (bo na drutach mi idzie okropnie koślawie), ale za nic nie mogę opanować obliczenia wszystkich wymiarów i wielkości. Koce pod tym względem są łatwiejsze ;)
OdpowiedzUsuńKoce rzeczywiście pod tym względem są łatwiejsze w obsłudze, sama od nich zaczynałam i zrobiłam ich kilka, życzę żebyś się mimo wszystko nie poddawała, odrobina uporu i sweter zrobisz:))
UsuńNo to czekam z niecierpliwością na finał :)
OdpowiedzUsuńZapraszam:)
UsuńNo to będzie się działo jutro☺
OdpowiedzUsuńNormalnie mam tremę:))
UsuńNo to dywanik awansował... z kibelka na salony, no, no... ;)
OdpowiedzUsuńA te kocie oczy są niesamowite :)
To się nazywa awans społeczny:)) Pozdrawiam:)
UsuńChyba muszę zrobić listę książek które polecasz :)
OdpowiedzUsuńJak na obojętną lekturę, to całkiem zachęcająco ją zarekomendowałaś, przynajmniej ja czuję się bardzo zaintrygowana:-). No i ten tytuł - szalenie apetyczny:-)
OdpowiedzUsuńDywanik faktycznie przyjemnie sie prezentuje jako bieżnik:-)
Mnie też xainteresowałaś opisem lektury. Chyba po nią sięgnę :) Fajny dywanik a sweter cudny.
OdpowiedzUsuńMyślałam, że będzie kawa z cytryną ze zdjęcia! *^v^*
OdpowiedzUsuńSzkoda, że trafiają się takie nijakie książki, przez które się przebiega i o których się spokojnie zapomina. Fajniej, jak książka jednak coś po sobie pozostawia, nawet poczucie, że była pod wieloma względami zła.
Kot nieustannie boski! *^0^*