Jestem:) Wróciłam cała i zdrowa, chociaż bardzo zmęczona:) Zdjęć prawie nie zrobiłam, bo za dużo wrażeń . Cieszyłam się ze spotkania z dziewczynami , a potem pochłonęło mnie farbowanie. Pokażę za to efekt końcowy mojego pierwszego w życiu kontaktu z farbami do wełny. Kolorystyka bardzo wyrazista i intensywna. Mieliśmy do dyspozycji tylko jeden precel, więc "wtopiłam" w niego wszystkie moje ostatnio ulubione kolory i tak to wygląda.
Czego tam nie ma? I szary , i niebieski, i petrol i szmaragdy, odrobina różu a nawet fioletu. Eksperyment uważam za udany i na pewno będę chciała to kontynuować. Zastanawiam się co można zrobić z tak pstrokatej włóczki , mamy plan razem z Anneczką , z którą razem barwiłyśmy (i nieźle się bawiłyśmy) , że zrobimy z tego jakąś chustę o nieskomplikowanym wzorze, ale na razie wszystko w fazie planów .
Jeszcze kilka fotek dla upamiętnienia tego wiekopomnego dzieła:)
Poza tym ufarbowałam czesankę BFL
i trochę nylonu
Teraz mogłabym uprząść coś swojego hmm...bardzo kuszące:)
Same warsztaty wspominam bardzo mile, to niesamowite spotkać tyle osób z tym samym błyskiem w oku. Pozdrawiam też serdecznie dziewczyny z mojej grupy i przede wszystkim Tysię, która cierpliwie i bardzo treściwie odpowiadała na każde moje pytanie oraz Sylwię, z którą bardzo miło spędziłam godzinkę przed warsztatami:)
Z Warszawy nie wyjechałam z pustymi torbami , zaopatrzyłam się w mały zestawik do farbowania
Odwiedziłam też jaskinię grzechu zwaną Magic Loop , opuściłam go z kolejnymi motkami
I zupełnie nie włóczkowo:)
Zawsze obiecuję sobie, że tym razem kupię jakiś kolor inny niż ciemny, po czym po raz kolejny wychodzę z czarnymi butami:))
Chciałabym serdecznie podziękować Pauli, Agacie , Kasi i Oldze ,że zechciały ze mną się spotkać, dziewczyny , to było niesamowite zobaczyć Was , móc pogadać (no dobra , głównie gadałam ja:))) wypić kawę, zjeść ciasto , próbować przekrzyczeć głośnik , no po prostu pobyć z Wami. Jestem szczerze wzruszona tak miłym przyjęciem i czuję wielki niedosyt , i bardzo chciałabym to powtórzyć:)))
Poza tym Młodsza, po półtoramiesięcznym chorowaniu wróciła do przedszkola , na cztery dni , dziś znów została w domu z kaszlem a ja czekam na rozwój wydarzeń:( Nie ogarniam już tego i szczerze przyznam się , że jestem bardzo zmęczona. Może nawet troszkę podłamana. W związku z tym postanowiłam sama sobie udzielić krótkiego urlopu okolicznościowego. Muszę po prostu trochę odpocząć , nabrać dystansu do niektórych spraw, nad niektórymi głębiej się zastanowić, ostatnie miesiące dały mi trochę w kość, a ja potrzebuję chyba po prostu przez jakiś czas nie robić nic, spróbować się wyspać, pobyć tak po prostu z najbliższymi i cieszyć się tym , że jesteśmy razem. Niestety przyznam się się , że przez chwilę zapomniałam co jest w życiu najważniejsze i dałam się ponieść fali jak zagubiony liść. Nie zamykam bloga, i nie znikam, ale zdecydowanie będę mniej uczestniczyć w blogowym życiu, przynajmniej na jakiś czas i zdecydowanie nie będę już dziergać po kilka(naście) godzin dziennie. Postaram się w miarę możliwości regularnie zamieszczać posty i odwiedzać Wasze blogi , bo przecież nic się zmieniło i nadal uwielbiam to robić:) Jednak nie będę poświęcać na to tyle czasu. Po prostu fizycznie nie wyrabiam. Planów dziergalniczych mam mnóstwo , tylko teraz sweter będzie jeden raz na dwa miesiące a nie na odwrót:))) No może trochę częściej:)
Już zupełnie na koniec. Dacie wiarę , że to już jedenaście lat?
Jedenaście lat temu zostałam po raz pierwszy mamą. Choć czasami jest ciężko , czasami mam dość, to zawsze zdumiewa mnie ile prawdziwego i szczerego szczęścia daje mi bycie mamą . I choć czasami o tym zapominam, to jedno "kocham Cię mamusiu" wymazuje wszystkie złe chwile i jest w zasadzie bezcenne i nie sposób opisać tych wszystkich uczuć , które zalewają serce.
Z Warszawy wracałam w nocy i widok tych zaspanych mordek był bezcenny:)
Pozdrawiam serdecznie wszystkich , którzy mnie odwiedzają , komentują i po prostu są:) Z drutów niedługo zejdzie kolejny sweter , więc niedługo się nim pochwalę:)
Wiola.
Cudny precelek :-) Śliczne kolory :-)
OdpowiedzUsuńZakupy bardzo udane... szczególnie buty - doskonałe!
Najserdeczniejsze życzenia dla Twojej córci - spełnienia marzeń, a dla młodszej dużo zdrowia.
Pozdrawiam serdecznie.
Kasiu, dziękuję:) TE buty- mam do nich szczególną słabość, następne w kolekcji będą niebieskie, będę starała się z całych sił:))))
UsuńJa dziergam tylko wieczorami lub w święta bo mam tyle zajęć, że druty niestety schodzą na plan dalszy. Ale to dobrze bo mi tyłek przynajmniej nie rośnie;) Zdecydowanie popieram Twoją decyzję i mam nadzieję, że do mnie zajrzysz od czasu do czasu:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBasiu, dziękuję:) Wierz mi zaglądam zawsze, nie zawsze skomentuję, choć staram się:) Wielkość tyłka, też mam nadzieję na tym skorzysta, bo ostatnio miałam wrażenie, że zrosłam się z kanapą:) Pozdrawiam serdecznie:)
UsuńŚwietne zakupy :) Gratuluję dobrze wydanych pieniędzy ;)
OdpowiedzUsuńI w 100% się z Tobą zgadzam, że to "kocham cię " wynagradza wszystko. Trzymaj się cieplutko!!
Ula, dziękuję:) Nie ma większej potęgi od tych dwóch słów:)
UsuńFajne kolorki wyczarowałaś:)
OdpowiedzUsuńKrysiu, dziękuję:) Bardzo mi się spodobało to mieszanie:)
UsuńWszystkiego naj, naj dla 11-latki!
OdpowiedzUsuńpiękne kolory ufarbowanej włóczki, po prostu piękne.
Życzę dużo spokoju i odnalezienia równowagi
pozdrawiam
Dziękuję:) Jestem na bardzo dobrej drodze, aby tę równowagę odnaleźć:) Pozdrawiam:)
UsuńWiola! Dla mnie również spotkanie z Tobą było bezcenne. Jesteś nie byle "petardą" i nawet Gandalf byłby zadowolony ze znajomości z Tobą ;)
OdpowiedzUsuńA w ogóle to wzruszyłam się głupia tym akapitem "kocham Cię mamusiu". Serio łezka się zakręciła bo to najszczersza prawda i największa kwintesencja życia
No i martensy... marzyłam o nich jak nastolatka...
Wszystkiego najlepszego dla Twojej nastolatki :)
Bywaj!
Olga, miałam wyrzuty sumienia , że musisz jechać tak długo do domu, że za krótko rozmawiałyśmy, że siedziałaś na tym kawałku drewna (jak Ty to wytrzymałaś?) Wierzę, że to nie było nasze ostatnie spotkanie:) A poza tym jak to głupia? Ja bez przerwy płaczę (ze szczęścia) jak spojrzę na swoje dzieci (najlepiej śpiące;-))) i pomyślę, ile dzięki nim otrzymałam i nie mówię, o żadnych materialnych sprawach , ale o takich o których wiadomo, że są, ale ciężko je opisać, cieszę się , że myślimy tak samo:))) Obawiam się , że Martensy to będzie mój nowy nałóg, ale uwielbiam buty, które mi nie krępują stóp , a poza tym też o nich marzyłam jak byłam młoda (i szczupła ). Pozdrawiam serdecznie:))))
UsuńWioluś aleś cuda zmalowała :) Myślę, że chusta była by z tego moteczka idealna :) No i oczywiście super, że spotkanie się udało, że świetnie się bawiłaś i troszkę odreagowałaś.
OdpowiedzUsuńTwoją decyzję rozumiem. Cierpliwie będę czekać na kolejne wpisy i piękne fotki równie cudnych udziergów :) Buziak i wszystkiego najlepszego dla jedenastki :)))
Monika, dziękuję:) Odreagowałam jak nigdy , szkoda, że tak krótko, chociaż z drugiej strony strasznie brakowało mi najbliższych , i weź tu dogódź kobiecie:) Najpierw chce wiać od dziatwy , by tylko mijając tablice miasta zacząć straszliwie tęsknić:)))Pozdrawiam:)))
UsuńPięknie wyszedł Ci ten farbowany motek. Jest radosny i kolorowy :-)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o Twoje refleksje to ja miewam też ostatnio coraz częściej myśli, że moje życie jest niepełne, jakby ubogie. Bo nie mam jeszcze dzieci. Robię sobie na drutach, czymś tam się stresuje, może pracą, może innymi pierdołami i mam poczucie, że nawet nie wiem co jest ważne na prawdę. Więc gratuluję Ci wspaniałej rodzinki, jedenastoletniego doświadczenia w byciu Mamą i mam nadzieję, że w bliżej nieokreślonej przyszłości również i mnie to spotka. Pozdrawiam ciepło i trzymam kciuki za mniej absorbujące Ciebie, ale równie interesujące dla nas blogowanie :-)
Kropeczko kochana:) Wszystko przed Tobą, głęboko wierzę , że w odpowiednim czasie zostaniesz mamą i wtedy się zacznie:))))) Ale jak sama stwierdziłaś , dzieci to dopełnienie nas samych, w tej jednej małej istotce jest zawarte wszystko i tego Ci właśnie życzę:)))
UsuńSuper kolory - takie Twoje :-) Chusta, to świetny pomysł na wykorzystanie tej pięknej ferii barw. A dzieci ? O tak, nadają życiu inny wymiar, nawet wtedy, kiedy jest pod górkę lub nieco dmie życia wiatr ;-)
OdpowiedzUsuńSylwia , dziękuję:) Nic dodać , nic ująć:)
UsuńWiolu, piękne kolorki w precelku. Myślę, że takie cudo nada się w sam raz na chustę :) Co do spotkania, szczerzę zazdroszczę! Ja niestety mogę pozwolić sobie na czytanie wpisów i relacji z takich spotkań i wzdychać, że może i mnie się kiedyś uda z Wami spotkać. Pewnie wyjdzie przy tzw. okazji ;) Co do Twojej starszej córci - wszystkiego najlepszego i najpiękniejszego! Kompletnie nie wiem, co życzy się młodszej młodzieży ;) A co Młodej - serdecznie współczuję chorowania. Ciągnie się to u Ciebie strasznie! Życzę dużo zdrówka, wytrwałości i cierpliwości. Całkiem zrozumiała jest Twoja decyzja. Będę zaglądać i kibicować!
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno! Marta
Marta, dziękuję serdecznie za wszystko - wiesz za co:) Teraz będzie cieplej , więc już musi być tylko lepiej:) Mam nadzieję , że uda nam się kiedyś spotkać gdzieś w pół drogi , trzeba pomyśleć o jakimś zlocie:)))
UsuńWiolu poszalałaś z kolorami, ale precelek wygląda pięknie i wszystko ładnie się łączy i współgra. Zazdroszczę zakupów tych włóczkowych i butowych. I wiesz co... odpocznij kobieto. Odpuść tak jak pisałaś. Sama wiem, że chorujące dziecko nie tylko fizycznie wykańcza, ale i potrafi przytłoczyć, obciążyć głowę. Wyluzuj, bo przecież wrócisz, będziesz wracać... dzierganie i blogowanie jest wpisane w Twoje/Nasze życie. Ciepło pozdrawiam, a teraz nałóż sobie maseczkę i ślepka przykryj ogórkami. Pa
OdpowiedzUsuńPS. Wszystkiego wymarzonego dla córci z okazji 11 urodzin.
Jolu, dziękuję za wsparcie i poparcie:) Zastosuję się ściśle do Twoich zaleceń:)
UsuńPiekne kolorki! nie moge sie doczekac jak beda wygladac w gotowym udziergu ;D
OdpowiedzUsuńSto lat dla Twojej duzej panienki!
Dziękuję:)
UsuńWiolu, szalone tempo sobie narzuciłaś (przy okazji wpędzając w organizacyjne kompleksy pewnie nie tylko mnie). Rozpieściłaś swoich czytelników i wielbicieli Twego talentu rozmachem, aktywnością i duuużą dawką stylu...Odkąd dotarłam na Twojego bloga-już zostałam i chłonę. Ale dziękuję też za ten wpis. I będę z tym większą przyjemnością czytać nowe, rzadsze wpisy - bo będę wiedziała, że za kulisami nie płacisz, Ty i Twoi bliscy, zdzierczego haraczu od swojego kawałka życia.
OdpowiedzUsuńWpuściłaś nas bardzo głęboko w swoją przestrzeń - postaw płotek i poukładaj sobie co potrzebujesz. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie. Uściskaj swoje dziewczyny!
To piszę ja Carolina-co nie publikowała nic od grudnia, działa, żyje, ale częściej wieczorem nie ma siły niż ją ma. A aktualnie ma potworną anginę i rozpacza, że skrojony płaszcz wiosenny leży i leży i jeszcze poleży zanim się zszyje 😊😊😊
Wiolu, szalone tempo sobie narzuciłaś (przy okazji wpędzając w organizacyjne kompleksy pewnie nie tylko mnie). Rozpieściłaś swoich czytelników i wielbicieli Twego talentu rozmachem, aktywnością i duuużą dawką stylu...Odkąd dotarłam na Twojego bloga-już zostałam i chłonę. Ale dziękuję też za ten wpis. I będę z tym większą przyjemnością czytać nowe, rzadsze wpisy - bo będę wiedziała, że za kulisami nie płacisz, Ty i Twoi bliscy, zdzierczego haraczu od swojego kawałka życia.
OdpowiedzUsuńWpuściłaś nas bardzo głęboko w swoją przestrzeń - postaw płotek i poukładaj sobie co potrzebujesz. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie. Uściskaj swoje dziewczyny!
To piszę ja Carolina-co nie publikowała nic od grudnia, działa, żyje, ale częściej wieczorem nie ma siły niż ją ma. A aktualnie ma potworną anginę i rozpacza, że skrojony płaszcz wiosenny leży i leży i jeszcze poleży zanim się zszyje 😊😊😊
Przez moment patrzyłam tępo w monitor , bo bardzo poruszyły mnie Twoje słowa:) Mniej więcej od początku kwietnia uświadomiłam sobie , że tak dalej być nie może, mordercze tępo , które sama sobie narzuciłam i które jest tylko i wyłącznie z mojej winy i z mojej zachłanności (tak , to najlepsze słowo) , wszystko to sprawiło , że to co dotychczas sprawiało mi super frajdę, nagle frajdą przestało być:( Na pewno ma też wpływ na to chorowanie ciągłe i bez przerwy Młodszej, ale też trzeba sobie uzmysłowić co powinno być dla nas na pierwszym miejscu, i jak coś przestaje być fajne , to trzeba pozwolić sobie na mały odpoczynek:) Aktualnie dziergam sobie z przyjemnością od miesiąca jeden sweter, na drutach nr 5 , choć normalnie miałabym już dwa i to na trójkach i z kilka czapek po drodze i takie tempo jest do zaakceptowania , no i wciąż sprawia mi to ogrooooomną radość:))) A poza tym plus taki , że mam czyściej w domu:))) Bo najbardziej cierpiał chyba na tym porządek i mój sen, no i najwspanialszy i najcierpliwszy na świecie Małżonek, który stwierdził ostatnio , że potrzebuję go tylko do zdjęć - no takie wyznanie daje do myślenia:)))) Carolina, dziękuję za szczerość, przepraszam za wprowadzenie w kompleksy ;-) postaram się więcej tego nie robić;) Najserdeczniejsze uściski:)))
UsuńWiola, bardzo się cieszę, że poznałam cię na żywo, bo znam cię z bloga i spotkanie przypieczętowało naszą znajomość. Wyobraź sobie, że kupiłam wszystkie kolory barwników, które używałaś do barwienia swojej wełny, tak bardzo mi się podobał efekt, który uzyskałaś. Czekam na twoją propozycję chusty i zapisuję się na wspólne dzierganie. A i kupiłam kołowrotek!
OdpowiedzUsuńAniu i wzajemnie:) Teraz już wiem kto mi świsnął silver grey:) najpierw skończę to co mam obecnie na drutach, a potem pomyślimy razem nad chustą:) Mój precel leży na oczach i bez przerwy na niego się patrzę i coraz bardziej mi się podoba, korci mnie zwinąć go w motek i zrobić próbkę, jednak powstrzymuję się , żeby znowu się nie zapętlić:))) Gratulację z okazji zakupu kołowrotka, to musi być ekscytujące doznanie, czekam zatem na to co powstanie z Twojej czesanki, bo pewnie pójdzie na pierwszy ogień:)
Usuńćwiczę przędzenie i czekam na nasze dzierganie. Ja zwinęłam już swoja farbowana wełenkę, jest jej mało, ale jakiś taki mały szaliczek wyjdzie.
UsuńKochana Wiolu - równowaga ważna rzecz. Bardzo dobrze, że postanowiłaś trochę wyluzować, odpocząć, nacieszyć się błogim leniuchowaniem. Moje życie, jako że prowadzę sklep włóczkowy, jak i mieszkanie jest usłane włóczkami i wszechpoupychanymi motkami i wiem co znaczy ten wełniany chaos w domu ;)
OdpowiedzUsuńDlatego mam złotą zasadę - włóczki 5 dni w tygodniu, weekend dla rodziny.
pozdrawiam cię serdecznie i myślę, że i ty znajdziesz swój złoty środek
Asia
Asiu, to jest bardzo dobra myśl , u mnie jeszcze oprócz włóczek dochodzi komputer i ciągłe ślęczenie przed nim, moje obostrzenia będą więc bardziej drastyczne , ale uważam że tak powinnam postąpić:) Dziękuję za każde słowo, pozdrawiam:))
Usuńwszystko minie Wiolu, jak tylko ciepło dotrze tam do Was na Kresy! Zobaczysz.[z przeziębień nieraz ratował mnie - tzn. oczywiście moje dzieci - specyfik o nazwie NEOSINE, najczęściej choroba przechodziła bokiem po paru dosłownie dawkach. - Jeśli to nie bakteria]
OdpowiedzUsuńFly London uwielbiam! Zimą upolowałam [też czarne, choć z beżową sznurówką] w nieprzyzwoicie niskiej cenie i po prostu nie mogłam ich nie kupić, choć miejsca na kolejne buty w mieszkaniu brak... bo ze starymi nie mogę się rozstać.
Ściskam ciepło
natalia
Natalia, dziękuję:) Radziłam już się w tej kwestii ze swoją lekarką, ale ona ma odmienne zdanie , chociaż korci mnie wypróbować i przekonać się o tym sama, dziękuję, na pewno spróbuję:)
UsuńTe Fly'e są wyjątkowo "kapciowate" ale ja nie umiem chodzić w szpilkach, czółenkach i innych wynalazkach, najchętniej miałabym tylko martensy i w nich bym chodziła, Fly london kupiłam po raz pierwszy i dopiero się z nimi zaprzyjaźniam, ale podobają mi się i jest to swego rodzaju kompromis , wszak jakieś "ładne" buty trzeba mieć do spódnicy, którą założę raz w roku:))) Uściski:)
Myślę, ze chusta to całkiem fajny pomysł na wykorzystanie tej cudnej ilości barw.
OdpowiedzUsuńCzasem trzeba wyluzować, odpuścić i zwyczajnie odpocząć. Organizm musi się zregenerować.
Bardzo podoba mi się Twój blog i na pewno będę tutaj wpadać częściej.
Pozdrawiam serdecznie :))
Twoje tempo dziergania mnie zawsze zachwycało, przykro teraz czytać, że odbywało się to kosztem ważnych dla Ciebie rzeczy. Zawsze będę podziwiać Twoje prace, czy będą się pojawiać raz na tydzień, czy raz na 3 miesiące :) Choć mam nadzieję, że nie porzucisz nas na aż tak długo :))
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego dla córci. Trzymam kciuki za zdrowie młodej i za mnóstwo wolnego czasu dla Ciebie. Buziaki, Ola.
Muszę przyznać, że moteczek jest zaskakujący i sądzę, że taki też udzierg z niego powstanie i na pewno będzie niepowtarzalny :) Wasze zdjęcia widziałam już na facebooku, Twoje zaangażowanie było bardzo widoczne :D
OdpowiedzUsuńUfarbowałaś taki piękny precelek, że mogłabym go położyć na półce jako dekoracja i po prostu mu się przyglądać! *^o^*
OdpowiedzUsuńJakie piękne te farbowanki.... Kusisz kusisz tak że chce sie samemu spróbować!!!
OdpowiedzUsuńOj, jakie miałyście fajne spotkanie, następnym razem jak nawiedzisz Warszawę
daj znać!!!
Napiszę tylko WOW!!!! Uściski:-)
OdpowiedzUsuńWykorzystuj każdą chwilę z dziećmi, bo czas tak szybko ucieka. Fajne farbowanki, no i zakupy niezłe:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń