Jakiś czas temu na blogu Magoty(klik) dowiedziałam się o wspaniałej akcji " Szyjemy i dziergamy, a przy tym pomagamy"
Nie mogłam przejść obojętnie obok tak wzniosłego celu i ochoczo zabrałam się za dzierganie małych czapeczek i szaliczków. Wprawdzie zajęło mi to więcej czasu niż się spodziewałam , a to za sprawą mojego debiutującego przedszkolaka, który postanowił pobić w tym miesiącu rekord frekwencji w przedszkolu i po pójściu po dość dłuższej nieobecności , postanowiła wrócić po dwóch dniach z temperaturą i po raz kolejny rozgościć się w ciepłym domku na dłużej, przy okazji obdarowując zbawiennymi wirusami najbliższą i dalszą rodzinę, w tym mnie , starszą siostrę i babcię. Rekordowo zamykamy listopad z sześciodniową obecnością w przedszkolu:) Jak wiadomo gdy dom choruje, nie ma dziergania. Ale ja nie o tym chciałam... powyższa akcja miała na celu udziergania czapeczek dla maluszków około dwuletnich na mrozy. Zrobiłam dwie czapeczki. Pierwsza powstała z niebieskiego Padisaha . Nitkę przerabiałam podwójnie, żeby czapka była ciepła. Do zdjęcia pozowała moja bidula:)
Do czapki powstał szaliczek . Włóczka Padisah , mimo że ma w swoim składzie akryl, to jest włóczką miłą, puchatą i bardzo ją lubię. Długo zastanawiałam się jaki ma być ten szaliczek i po kilku próbach , postanowiłam zrobić go wzorem patentowym.
Druga czapeczka powstała z mięciutkiego Superwash Merino od Artesano, w pięknych pastelowych kolorach.
Czapeczka jest trochę mniejsza od poprzedniej , dlatego trochę się naciągnęła na czteroletniej główce mojej Młodszej. Tak jak poprzednia , również jest przerabiana podwójną nitką.
A tak wyglądały obie:
Później pomyślałam, że ta czapeczka jest taka smutna bez szalika, a że zostało trochę włóczki, to przez dzień gdy wyrwałam gdzieś trochę wolnego czasu , dorobiłam do kompletu szaliczek, najprostszy, ściegiem francuskim z paseczkami w tym samym kolorze co pomponik:)
Oba szaliki robiłam tak, aby można było owinąć się dwa razy, a czapki oprócz tego , że są z podwójnej nitki, to obie posiadają sznureczki dla lepszej ochrony przed wiatrem i mrozem. A tak wygląda już cały komplet, prawda, że teraz lepiej:))
Wzór czapki z głowy, i jest na tyle obiecujący , że po drobnych modyfikacjach zrobię takie same moim dziewczynom .
Postaram się jak najszybciej zrealizować przesyłkę i jednocześnie serdecznie zachęcam inne koleżanki, żeby zechciały przyłączyć się do tej akcji . Więcej szczegółów na blogu Magoty (klik) .
Pozdrawiam serdecznie wszystkich i jak się nie polenię , to do jutra:)))
Wiola:))
Wspaniała akcja :-) Piękne komplety.
OdpowiedzUsuńDużo zdrówka życzę Twojej córci i całej Twojej rodzinie.
Pozdrawiam serdecznie.
No brawo. Pięknie zrobiłaś te czapeczki. A o akcji Magoty czytałam. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMoją faworytką jest oczywiście niebieska.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Puki co nie mam jak pomóc, ale za to rozgłaszam :) czapeczki są świetne! Na pewno się przydadzą małym główkom :)
OdpowiedzUsuńPrześliczne są, aż nabrałam ochoty, żeby też wydziergać ;))
OdpowiedzUsuńObie czapy fajowe, ja tez robię czapke i szalik na tę akcje. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAniu, fajnie wiedzieć , że ktoś się przyłączył:)
Usuńzdrowka dla calej rodzinki!
OdpowiedzUsuńCzapy bardzo fajne- ladne i praktyczne ;)
Dziękujemy:)
UsuńSliczne te czapeczki i szczytna akcja a debiutujacy przedszkolak na poczatku zawsze wiele choruje, bo przystosowuje sie do mikrobow pozdrawiam serdecznie Beata
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Beatko ja jestem całkowicie świadoma, że dziecko musi przejść ten "poligon" , po prostu nie można pewnych rzeczy przeskoczyć , tylko tak mi jej żal , bo męczy się mała okrutnie , ja też z resztą, bo nic nie mogę z tym fantem zrobić:(
UsuńWiolu jak czytam o Twojej córuni, to przypomina mi się moje "chodzenie do przedszkola". Moja mama miała ze mną podobnie. Był taki okres, że więcej byłam chora niż zdrowa. Swoje odchorowałam i potem było już ok. Zdrówka życzę malutkiej i całej rodzince.
OdpowiedzUsuńCzapeczki i szaliczki są boskie. Uwielbiam proste formy. Pozdrawiam
PS. Ostatnio postawiłam na zielone koktajle, które są bombą witaminową i nawet można taką zieloność przemycić maluchowi dodając więcej banana i przyozdabiając np. misiowymi żelkami. Jak tu się nie skusić :) Dodam, że moje dziecko (już trochu duże) było mega wybredne i nie ułatwiało mi w ogóle konsumowania jakiegokolwiek posiłku.
Jolu, ze mną było dokładnie tak samo, moja mama stosowała przeróżne formy uodparniania mnie , nie wszystkie skuteczne, niektóre pozostawiły po sobie trwały ślad, np. do dziś nie jestem w stanie przełknąć nic z cebulą , z porami i szczypiorem taki trwały ślad na mojej psychice pozostawił cebulowy syrop, którego nie koniecznie chciałam pić z własnej woli:) Nauczona swoimi przeżyciami , nie wmuszam w dzieci nic , proponuję ale nie krępuję rąk i nie wlewam na siłę do buzi , jak nie chcą jeść, trudno, widocznie jeszcze nie nadszedł ich czas na dany produkt. Sama byłam potwornym niejadkiem, dziś , oprócz wspomnianej cebuli, jem wszystko , i warzywa i owoce, i głęboko wierzę , że moje dzieci też przekonają się do nich, chociaż Młodsza dużo tych świeżości zjada, pozdrawiam:)))
UsuńZ moich doświadczeń wiem, że na odporność bardzo pomaga imbir i (uwaga) kurkuma :) Moja siostra jako czterolatka miała tak często zapalenie oskrzeli/płuc, że groziła jej astma. Znajomy mojej mamy z Indii poszedł z kartą choroby mojej siostry do indyjskiego lekarza po poradę. Dostała jakąś ziołową mieszankę leczniczą, ale poza tym przepisano jej imbir i kurkumę w dużych ilościach. Brała ją przez około rok i od tej pory już nigdy nie była tak poważnie chora!
UsuńHerbatę z imbirem pijemy hektolitrami do tej pory. Z cytrynką albo pomarańczą... cudowna. A w kurkumie najfajniejsze jest to, że prawie nie ma smaku. Moja mama dodawała ją do zup albo ziemniaków. Dziecko nawet nie wiedziało i jadło :)
Fajne komplety i będą dobrze służyły nowym właścicielom:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCzapki z głów! - chciałoby się powiedzieć widząc taką pracę i taką akcję, a tu ewidentnie czapki NA głowy! Fajne :)
OdpowiedzUsuńŚliczne czapulki! Sama zrobiłam 4 charytatywne w tym roku. Przekazałam też jednej blogerce nieużywane resztki/pojedyncze moteczki które mi zostały.. Dziewczyna robi z nich skarpetki i wysyła do czerwonego krzyża. Jeśli ktoś by chciał się pozbyć swoich resztek to podam namiary :)
OdpowiedzUsuńŚliczne czapeczki! Ja zrobiłam trzy i mam zamiar dziś wysłać. Na blogu pokażę na początku grudnia, jako czapki grudniowe. Szkoda Małej... Na pocieszenie powiem, że mój syn też tak chorował - przez trzy lata był cyrk... Ciągłe zapalenie oskrzeli, w końcu zapalenie płuc i nieobecność w przedszkolu półtoramiesięczna. Zawsze chodził tydzień do przedszkola i dwa tygodnie był w domu z powodu gorączki. A ja pracowałam, musiałam zatrudnić nianię i płacić i niani, i przedszkole... A dziś? Chłop jak byk, wielki, zdrowy, nie choruje od sześciu lat! Wcale :) Za to Mała i owszem :) Tak widać jest z przedszkolem i dziećmi :)
OdpowiedzUsuńTrzymajcie się!!!! Specjalne uściski dla chorej bidulki :)
Asia
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPompony muszą być! *^o^* Brawo za włączenie się do akcji!
OdpowiedzUsuńObok takiej akcji trudno przejść obojetnie. Świetne kompleciki i trzeczywiście bardzo cieplutkie. dużo zdrówka dla Was i całkowity zakaz chorowania w grudniu:-)
OdpowiedzUsuńŚciskam bardzo mocno.
Piękne kolory :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładne, dziecięce czapki. I piękna akcja z robieniem ich dla potrzebujących. Z całych sił postaram się, żeby starczyło mi czasu na przyłączenie się!
OdpowiedzUsuńPiękna akcja,śliczne czapeczki wydziergałaś dla potrzebujących dzieciaczków.Życzę Wam szybkiego powrotu do zdrowia.Pozdrawiam ciepło:)))
OdpowiedzUsuńCzapeczki są śliczne ☺ i z pewnością cieplutkie
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko☺
śliczne czapeczki i zacny cel!!!
OdpowiedzUsuńBardzo udane wyroby na cenną akcję :-)
OdpowiedzUsuńŁadne komplety
OdpowiedzUsuńCudne ;)
OdpowiedzUsuń