Dzisiejszy post powstał dzięki Asi i to jej go dedykuję:) Zadzwoniła do mnie dzisiaj i wypadałoby napisać , delikatnie napomknęła mnie o ciszy na blogu, jednak ten kto zna nas i wie jak się kochamy, wie że sugestia była dosadna:) W każdym bądź razie zaczęłam mętnie tłumaczyć się, że część rzeczy rozgrzebana, że nie mam zdjęć, że bunt drutowy i generalnie nic się nie chce, więc koleżanka pocieszyła mnie , że to dobrze, "nie jesteś przecież cyborgiem, nie musisz mieć przecież wszystkiego na tip top" po czym obie zaśmiewając się do słuchawki stwierdziłyśmy , ze jest to dobry pomysł na tytuł posta i tak oto jest:)) Jako , że nie mam za bardzo co pokazać, więc na początek mała zajawka tego co robiłam, co aktualnie zeszło już z drutów, ale w ramach buntu leży i czeka na kąpiel i przepoczwarzenie się :)
Poza tym z mojej powszechnie znanej kupki wpadł w ręce taki oto motek.
Przymierzam się do najprostszej z możliwych czapek, ale jeszcze nie podjęłam ostatecznej decyzji, na razie patrzymy się na siebie:)
W ramach wyrabiania zapasów włóczkowych powstała taka oto robótka:
Pierwsza myśl, to oczywiście "zbieram na nowe włóczki" , ale wspólnie z najmłodszą latoroślą zgodziłyśmy się oszczędzać na cele podróżne, tym razem chciałabym Młodszej pokazać góry:) Widoczny tutaj Bank powstał ze słoika z nakrętką owiniętego dropsowym delightem i przyklejonym klejem Magic za 3.80 zł. Fajna , szybka robótka i jaka praktyczna!
Na sam zupełnie koniec chciałabym pochwalić się naszym nowym członkiem rodziny. Nie, nie ma dwóch rączek, ani czterech łap, ma za to cztery koła:) Moje osobiste marzenie:) Szukaliśmy go kilka dobrych lat. Bardzo retro, mocno pełnoletni , sentymentalny rocznik, sunie się nim niczym na okręcie i co najważniejsze zmieszczą się w nim dwa rowery:) Oprócz tego ma wiele, wiele innych zalet, no nie mogłam się powstrzymać, zobaczcie:
Jazda już nie będzie taka nudna:))
Młodszej nie można było wyciągnąć z samochodu. Starszej też. Ciekawe, dokąd nas zawiezie, chociaż Małżonek ostudza moje włóczykijowate zapędy twierdząc , że przy tych "latkach" , które ma , to dość ryzykowne jechać nim gdzieś dalej, ale ja myślę, że w góry dojechać da radę:))) Zobaczymy.
Jako, że pogoda za oknem jaka jest każdy widzi a brak światła nie pozwala zrobić jakichś sensownych zdjęć, więc w oczekiwaniu na pogodę , na promyk słońca , czekamy kiedy będzie można obfocić zaległe i aktualne testy. Mam nadzieję , że nastąpi to już niedługo i będę mogła coś Wam pokazać. Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie
Wiola.
czekam na tą chustę, wygląda ciekawie
OdpowiedzUsuńAniu już za momencik, już za chwileczkę:)))
UsuńPiękne włóczki przerabiasz:) A autko na pewno się przyda:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBasiu, zgadzam się ze wszystkim co napisałaś, pozdrawiam:))
UsuńMasz racje: nikt z nas nie jest cyborgiem...
OdpowiedzUsuńSkarbonka: dobra rzecz, chyba sobie taką zrobię i na pewno będę zbierać na włóczkę.
...a ta Twoja na czapkę: obłędna!
Kiedyś może zawitasz z rodziną w Beskidy, to blisko miejsca mojego zamieszkania.
Pozdrawiam:))
Ewa, powiem szczerze, że marzy mi się zjechanie kiedyś całego południa Polski i przejścia go z buta lub przejechania go rowerem, marzy nam się również przejechanie rowerem wzdłuż wybrzeża, w zasadzie nie ma takiego miejsca w Polsce gdzie nie chciałabym pojechać, Beskidy jak najbardziej są w kręgu moich zainteresowań, bo góry kocham najbardziej, jak to będzie , zobaczymy po nowym roku, włoczek nie będę już kupować, więc może uda się trochę zwiedzić:))) Pozdrawiam:))
UsuńNiech się już przepoczwarzy,- czekam:)
OdpowiedzUsuńLudwiczko, dzięki takim komentarzom zapewne się zmobilizuję i jutro chusta wyląduje w wannie:)
UsuńPierwsza robótka jest mi znana, właśnie ciągle z nią walczę. Walczę, bo dopadł mnie brak czasu. Znowu się uczę i nastał czas egzaminów i dziergam zaledwie kilka rządków dziennie. Piękne kolory wybrałaś! Ładniejsze od moich :)
OdpowiedzUsuńMoja robótka już skończona, ale wciąż nie mogę się zebrać, aby ją naciągnąć, jakaś niemoc, albo po prostu przysłowiowy leń, fajnie to wygląda, chociaż na efekt końcowy jeszcze trzeba poczekać, aż mi się zechce dokończyć sprawę do końca, ale zapowiada się śliczny zamotak na szyję:)) A tak zupełnie przez ciekawość zapytam, czego się uczysz? Nowy fakultet?
UsuńWspaniały nowy członek rodziny :-) Uwielbiam T4-ki :-)
OdpowiedzUsuńSuper, że napisałaś :-) Nie zawsze mamy coś nowego do pokazania, a bardzo lubię do Ciebie zaglądać i czytać :-)
Pozdrawiam serdecznie.
Kasiu, to wspaniale, że lubimy wspólnie tak wiele rzeczy:) Mnie wszystko cieszy w tym samochodzie, no po prostu wszystko, a dźwięku silnika mogłabym słuchać jako kołysanki, piękny! W tym przypadku można by rzec, że była to miłość od pierwszego spojrzenia, a trochę ich obejrzeliśmy, czyżbyś też była szczęśliwą posiadaczką T4-ki, już pieszczotliwie nazywaną przeze mnie PKSem:)?
UsuńNiestety tylko byłam szczęśliwą posiadaczką... Ale to był nasz najlepszy samochód i najmilej wspominany :-) Nasza była granatowa....
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Matko, to na drugim zdjęciu genialne :) W sobotę sprzątałam we włóczkach i muszę Cię pocieszyć, że odniosłam wrażenie, że gdybym to wszystko wyjęła na raz to moja kupka nie ustępowałaby Twojej :)
OdpowiedzUsuńWitaj w klubie, ja solennie dotrzymuję danej sobie obietnicy i wytrzymałam od ostatnich zakupów już ponad miesiąc, co jest niezwykle zadziwiające i jednocześnie pocieszające, będę miała co włożyć do skarbonki:)))
UsuńPiękne kolorki włóczki w chuście. Precelek też wygląda piękniście. Mając takie autko możecie na kwaterze oszczędzić.
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Autko, pieszczotliwie przezwane PKSem, cieszy moje oko ilekroć wyjrzę przez okno, mam nadzieję, że zaliczymy w nim niejedną noc i niejeden wypad:))
UsuńAktualna robótka zapowiada się super, ale najbardziej zaciekawiła mnie włóczka ze stosu. Kolory ma piękne, zdradzisz co to takiego? Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Włóczka to Maxima Manos del Uruguay, piękny singiel, aż żal go skręcać w motek:)
Usuńświetny bank! :)
OdpowiedzUsuńAno:) Już nawet zaczął się napełniać:))
UsuńWłóczki piękne i kolorowe. Robótki zapowiadają się cudne, ale... VW T4 multivan! To jest dopiero samochód! My przeroboliśmy już dwa. Pierwszy był przerobionym blaszakiem osiemnastoletnim bodajże. 500 tys.przebiegu. Kolejny już z tych "nowszych". Ma 10 lat i jest wspaniały. Wszystko można zmieścić :-) zjeździliśmy już z kajakami kawał Europy :))))) między przednimi siedzeniami jest wygodne miejsce stworzone na torbę z motkami. Pozycja wygodna i do dziergania i do podróżowania. Nasza obecna wersja jest wyposażona w kapitańskie fotele. Myślę, że pokochacie ten samochód!!!!! My czasami wręcz mieszkamy w naszym :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :))))))))
Razem z Małżonkiem marzyliśmy o T4 już od kilku lat, wspólnie pasjami jeździmy rowerami, zawsze dobijał nas fakt, że dziennie mogliśmy zrobić ok 100km z czego 30 to minimum odjazd z domu i dojazd do miejsca docelowego jakim jest Suwalski Park Krajobrazowy, chętnie zjeździlibyśmy i Park Krajobrazowy Puszczy Rominckiej i Puszczę Augustowską, marzy nam się objazd całego Podlasia i oczywiście rajd po powstającej Green Velo, można by wymieniać w nieskończoność, wiem , że mnie rozumiesz, bo podobnie jak my też masz pasję:) Taki samochód przydałby się właśnie do przewożenia sprzętu , moglibyśmy też w nim nocować, nie myślimy raczej o Europie,(może jak zmienimy na nowszy model , ale zależało nam właśnie na T4) ale marzy nam się nasza najpiękniejsza na świecie Polska, tak przejechać ją rowerem wzdłuż i wszerz,ach rozmarzyłam się:) A fotele ma jak najbardziej kapitańskie:)) I jak na swoje lata jest w bardzo dobrym stanie i jak pięknie brzmi:)) pozdrawiam:)))
UsuńCałkowicie rozumiem :-) nasza Samanta (tak - nadalismy naszej T4 imię :-) ) musiała już być naprawiana np. w Czarnogórze. Niestety takie starsze samochody wymagają czułej opieki. Na szczęście mój Mąż zna się odrobinkę na mechanice i niektóre naprawy jest w stanie zrobić sam. Przyjemność z posiadania busika wszystko rekompensuje.
UsuńW każdym razie, życzę pięknych przygód rowerowych, spełnienia marzeń podróżniczych i samych radości zwiazanych z "nowym" samochodem!! :-)
Taki samochód to rewelacyjna sprawa!Idealna na wycieczki i nawet na szybki nocleg gdzieś w lecie. Dla mnie bomba :) Zaintrygowałaś mnie czapeczka, ciekawa jestem jaki ma styl :)
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko , że kupno wypadło pod koniec sezonu rowerowego, (chociaż my jeździmy cały rok) , ale jak to mówią co się odwlecze to nie uciecze:)
UsuńPiękne to coś na początku, a wełna czapkowa zapowiada się ciekawie bardzo - czekam co sobie umyślisz. Tym bardziej, że również przymierzam się do czapki, tylko do tej pierwszej w życiu ;-) Autko super i życzę mnóstwa cudownych podróży - góry na pewno się udadzą, a i u Was jest gdzie pojeździć :-)
OdpowiedzUsuńSylwia aż nie wierzę w to co widzę, pierwsza czapka? To nie możliwe! Koniecznie czapkę musisz zrobić!
UsuńWiolu kochana! T4 to mój naj, naj, najulubienszy samochód! :) Cudownie przestronny, wygodny, dobra widoczność, mozna było w niego wpakować wózek bez składania... ech ale pare miesięcy temu mąż postanowi ją sprzedać. To był jedyny samochód (a mieliśmy ich sporo, bo mąż jest mechanikiem) przy sprzedaży którego mój 11-letni syn płakał! :( Ale cóż, takie życie. Cieszę sie razem z Wami bo wiem ile radości moze przynieść taki samochód :) Niech Wam śmiga tysiące kilometrów ;)
OdpowiedzUsuńIlonka, dziękuję:))))))) Chętnie pakujemy się w niego i jeździmy jeszcze , póki nie będzie śniegów, radość jest ogromna i wiem , że mnie rozumiesz:)))
UsuńWiolu miła!
OdpowiedzUsuńJa też kocham góry! I niesłychanie. Działają na mnie narkotycznie.
Ty jesteś szczęściarą, w góry masz rzut beretem, jakbym mieszkała na południu, to pewnie zachodziłabym się na śmierć i każdą wolną chwilę spędzałabym na szlakach, tak jak to robię u nas:))))) Wprawdzie wysokość w porywach do 300 m n.p.m. ale i nie płasko i atmosfera specyficzna:)))) Bank powoli się zapełnia, także Zakopane w tym roku odbębnimy:))) Ja niestety nie nałażę się, bo z dziećmi, ale co naoglądam to moje:)))
UsuńAle jazda Wiolu, masz samochód jak marzenie! Napisz koniecznie gdzie się wybierzecie, to będę czekać i machać jakąś większą robótką. Też marzymy o samochodzie dla nas i dla rowerków i objeżdżaniu całej Polski. Cieszę się więc Waszą radością bo też tak czuję i tak lubię. I tyle miejsca na włóczkę! A masz co pakować. Podziwiam Twoje porządki jesienne, ja bym się nie odważyła wysypać całej zawartości włóczkowych zakamarków w jedno miejsce. Lepiej niech nikt tego nie widzi i ja też nie chcę zobaczyć ogromu nałogu. Kapturkowy musztardowy fajnie wygląda i to tajemnicze z czarnym też. Pozdrawiam bardzo serdecznie!
OdpowiedzUsuńGabrysiu, obieramy kierunek na Zakopane, chcę Najmłodszej pokazać prawdziwe góry, wprawdzie jest jeszcze mała, więc nie liczę na jakąś szczególną chemię między nimi, ale prawda jest taka, że sześć lat nie widziałam swoich ukochanych Tatr i głównie to jadę dla siebie , bo tęsknię:) Jak będziesz gdzieś na trasie, to chętnie pomacham drutami z Tobą:) Pozdrawiam:)
UsuńTo cudowne, kiedy spełniają się takie marzenia! Ja od dziecka marzyłam o starym Volvo (no, wtedy nie było ono takie stare, hehe.....), i od kilku lat takie mamy! *^O^*
OdpowiedzUsuńChyba na wiele z nas jesień podziałała stopująco, ja też nie pisałam nic ani nie kończyłam przez jakiś czas. Ale da się to przełamać i znowu ruszyć pełną parą! ^^*~~
Chyba wiem o jakie Volvo chodzi:) Też o nim myśleliśmy, jednak VW ostatecznie skradł moje serce, strasznie się jaram jak nim jadę, no po prostu jak świr jakiś, w pozytywnym znaczeniu oczywiście:) No i w końcu mogę wyciągnąć nogi podczas jazdy, na prosto!
UsuńWiolu, a to propozycja do nowego samochodu : http://www.ravelry.com/projects/brittanotthefiltr/girasole.
OdpowiedzUsuńBoskie! Pozdrawiam!