Jestem , żyję , mam się dobrze:) Jednak wrzesień, to taki czas, gdy człowiek musi na nowo zorganizować sobie czas , a przede wszystkim dostosować się do grafików zajęć dwojga latorośli, a jeżeli po drodze trafia się mały remoncik i niezbyt przyjemna "urzędowa" sprawa, to wszystko potrafi nieźle się skomplikować i na moje małe przyjemności pozostaje mniej czasu. Jakby tego było mało to zostałam brutalnie pokonana przez sweter (!) , na razie jeden zero dla niego , a poza tym doświadczyłam po raz kolejny największego koszmaru dziewiarki, czyli zabrakło mi włóczki:( Sweter czeka więc na ponowne dokończenie, a ja czekam na motki:)
Wracając do tytułu posta, to chciałabym się z Wami podzielić kilkoma chociaż fotografiami z tych wspaniałych , wrześniowych dni.
Jak zwykle wiatr wieje w mym kierunku, też tak macie? |
Jak wiecie mieszkam w dość urokliwym miejscu i w zasadzie nie muszę wiele się natrudzić, aby zabrać dzieci na fajny spacer i co najważniejsze , nie musimy jechać daleko, tutaj jesteśmy na naszym ulubionym spacerniku, rzut beretem od miasta, w Wigierskim Parku Narodowym. Miejsce niezwykle urokliwe, pełne oznakowanych ścieżek krajoznawczych i dydaktycznych. Wiele kładek , wiat i wież widokowych. Chociaż osobiście wielbię miłością bezwzględną Suwalski Park Krajobrazowy, to pod względem infrastruktury SPK jawi się niczym ubogi, aczkolwiek piękny , krewny. Jednak wiadomo , inna ranga parku, a co za tym idzie , inne pieniądze. Moje Dziewczyny uwielbiają tu przyjeżdżać. My z resztą też. O każdej porze roku jest tu pięknie. I o każdej porze roku często i gęsto tu dreptamy.
Jedne z wielu w WPN tzw. sucharów, czyli jeziorek dystroficznych.
I kolejny suchar.
Czy Wy jak byliście mali też wariowaliście na punkcie suchych liści?
W kwestii niedokończonego swetra postanowiłam oczywiście się nie poddawać, choć wnerwił mnie dziad potwornie i mimo tego , że miałam już go skończonego, to po przymiarce nijak mi nie pasował, aż mi witki opadły jak zobaczyłam końcowy efekt:( Podjęłam jedyną i słuszną decyzję o spruciu plisy, a raczej kołnierz(ysk)a , wszak w pruciu mam niezłe doświadczenie i po dotarciu paczki z brakującą włóczką, zabieram się za niego. Nie daruję mu! Włóczki jeszcze nie zamówiłam , bo boję się wchodzić już do internetowych sklepów, wszak mam przeczucie jak to się skończy, chociaż może mi się uda i dokupię tylko te brakujące motki? Trzymajcie za mnie kciuki:)))
Na samym końcu mojego zupełnie nie dziewiarskiego posta , chciałabym
podziękować za wszystkie niezwykle miłe i podnoszące moje morale do granic możliwości,
komentarze z poprzedniego posta. Dziękuję:))) Mam nadzieję , że uda mi się wrócić tu w środę, bo książek przeczytałam od groma. Do zobaczenia.
Wiola.
Piękne zdjęcia, a na punkcie suchych liści szaleję do dziś:) Trzymam kciuki za wygraną ze swetrem.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia:))
Ha! To tak jak ja:) A swetrzysku jeszcze pokarzę:)
UsuńCudne okoliczności przyrody , cudne Dzieciaki , cudna Ty...
OdpowiedzUsuńDziękuję:)))
UsuńWiolu mieszkasz w pięknym miejscu. Pisałam Ci już zapewne , że mój syn cały rok czeka by wakacje sędzić na Czarnej Hańczy. Pięć lat z rzędu i ciągle mu mało.
OdpowiedzUsuńZabawa w liściach jest boska. Ja tarzałam się razem z moim dzieckiem i też miałam frajdę. Pozdrawiam
Jolu , zawstydzona co nieco wyczynami kajakarskimi Twojego syna, postanowiłam sobie za punkt honoru przepłynąć w tym roku po raz pierwszy w życiu kajakiem po Czarnej Hańczy, szczerze, choć zakwasy miałam przez trzy dni, to wiem już czemu Twój Młody wraca tu co rok, niesamowite wrażenia, niesamowite miejsce, niezapomniane "efekty" wizualne . Uczta dla oka i dla duszy. Za rok też się wybieram:)))
UsuńNo kochana! Jak to pokonana? W dziewiarskim słowniku nie ma takiego słowa ;)
OdpowiedzUsuńJa też się boję zamawiać motki do mojego sweterka, bo na tych jednych się nie skończy... Tyle planów, tyle pomysłów, tak mało kasy na nowe precelki ;)
Zakątki piękne, dzieciaki uchachane, czego chcieć więcej!
Zamówienie złożone.Stop.Byłam dzielna.Stop.
UsuńCudne widoki, widziałam je na żywo nie raz i potwierdzam, że Wigierski Park Krajobrazowy jest niesamowitym miejscem :) tam naprawdę się odpoczywa!!!! Widać że dzieci fantastycznie się bawiły :)
OdpowiedzUsuńWierzę w Ciebie kochana :-) Zamówisz tylko brakujące moteczki - powtarzaj to sobie, a może się uda... :-)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia :-) Cudownie spędzony czas na łonie natury.
Pozdrawiam serdecznie.
Jak mantrę powtarzałam i się udało, tym razem nie pójdę z torbami:))
UsuńA TY nie lubisz słuchać "chrupania" suchych liści? Ja uwielbiam. Piękne rejony macie wokół swego miejsca zamieszkania. Trochę zazdraszczam, ale cóż muszę mieszkać tu, gdzie mieszkam. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo prawda, uwielbiam:)
Usuńja się skupię na zdjęciach: ka-pi-tal-ne! Jesteście taką cudną rodzinką, że aż sama z chęcią bym się z Wami wybrała na spacer :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Wprawdzie zdjęcia niekompletne, no ale ktoś musiała robić te zdjęcia:) A na wspólny spacer zapraszam:)))))
UsuńPiekne dziewczyny, cudowne zdjęcia. Jeśli posty zupełnie nierobótkowe mają być u Ciebie okraszone tak cudnymi zdjęciami- to ja poproszę takowych więcej:-). Co do embarga na włóczkowe zakupy- nie chcę Cię straszyć, ale....Trzeba wierzyć:-) Mi osobiście się nie udało:-). Gorąco Cię Wiolu pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCudowne zdjęcia i radosne, uśmiechnięte małe osóbki :) Córeczki masz piękne. Okolica faktycznie piękna. Mieszkasz w pięknym zakątku Polski. Nie wiedziałam, że takie jeziora nazywają się sucharami lub coś tam :) sprawdziłam i dowiedziałam się co to oznacza. Bo wstyd się przyznać ale nie wiedziałam :)
OdpowiedzUsuńTy pokonana ? To jest nie możliwe, wygrasz tą walkę, jestem w 100 % pewna.
Nie pamiętam czy się w liściach tarzałam ale nie przepuściłam żadnego drzewa, na każde musiałam się wdrapać, wszystkie w okolicy były zaliczone i nie interesowały mnie najniższe gałęzie :) Teraz jak o tym myślę to ciarki mam na plecach. Ale dzieciństwo miałam piękne :)
Serdecznie Cię pozdrawiam :)
Jolu , dziękuję:) Coś z tymi drzewami musi być, bo zawsze odczuwałam niewytłumaczalną potrzebę zdobycia co większego okazu, ku wielkiej konsternacji mojej mamy, jak długo nie wracałam, to wiadomo, że trzeba było szukać mnie gdzieś w górze, nigdy na dole, ale i wędrówki po okolicy bliższej i dalszej bez opieki dorosłych już od najwcześniejszego dzieciństwa uprawiałam, raz skończyło się to wielką mobilizacją całej rodziny bliższej i dalszej w celu przeczesywania miasta, gdy po zapadnięciu zmroku nie wróciłam do domu, miałam wtedy jakieś 5 lat , i dopiero rozkręcałam się w moich poczynaniach turystyczno-poznawczych . Zostało mi to do dziś, po prostu lubię kontakt z naturą i jeżeli mogę to nigdy nie siedzimy w domu. Dzieci też w to wciągam, Małżonek nie ma wyboru, bo jest przeważnie przegłosowany:))) Pozdrawiam:)))
UsuńWioluś, nie możesz dać się sznurowi pokonać, kto jak kto, ale Tobie to nie przystoi! Ani mi się waż! :) czekam niecierpliwie na efekt końcowy Twoich ze sznurem zmagań... a jak nabędziesz ciut więcej wełny niż planowałaś.. cóż, taki nasz los uzależnionych.. ;) co będzie jakiś motek leżał w sklepie na półce i wył z rozpaczy, jak może być u Ciebie, z Twoją rodziną, kocurkami, w tych malowniczych krainach :) Toż to dla niego raj, czyli go uratujesz :D
OdpowiedzUsuńRodzinę tworzycie fantastyczną, na mnie też wiatr zawsze przy ognisku dmuchał, i byłoby wszystko fajnie gdyby nie fakt, że dmuchał z dymem ;) przynajmniej było mi zawsze cieplej ;)
Jak to zwykle już u Ciebie zdjęcia wyłażą do mnie z ekranu komputera, słyszę szelest tych wysuszonych, łamanych biegającymi stopami liści, aż nabrałam ochotę na podobne spacerowanie.. :)
Ściskam i trzymam kciuki za "kolejne starcie" z listwą :D
Bardzo częsty argument przemawiający za kupieniem jakiegoś motka, to ten , że leży i beczy taki sam , ostatni, więc siłą rzeczy nie wypada go tak zostawić samego , biednego , na pastwę losu:))) Ja już z przyzwoitości nie powinnam kupować więcej włóczek , leżą i patrzą się na mnie z wyrzutem sumienia:)) A Imć Pani Listwa , po stosownych poprawkach, mam nadzieję - zachwyci:)))
UsuńAleż tam u Ciebie pięknie :) aż mi się zachciało kiełbasy z ogniska :)
OdpowiedzUsuńNiestety prucie to nieraz jedyne wyjście z sytuacji. To dlatego, że im dłużej dziergamy tym jesteśmy bardziej wymagające a to tylko dobrze o Tobie świadczy :)
Ps. zabawy w liściach to jest to co tygryski lubią najbardziej :)
Sliczna okolica w tym rzucie beretem od miasta. Wiolu jak zawsze sliczne fotki i bardzo sympatyczna rodzinka. POzdrawiam Beata
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia! Aż poczułam zapach kiełbasy z ogniska ;-)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za powodzenie akcji pt. sweter! Pozdrawiam
Dziękuję:))
UsuńPrzypomniałaś mi czasy prehistoryczne pleneru fotograficznego w Wigierskim Parku Narodowym. Gdzieś mam jeszcze tamte czarno-białe zdjęcia sucharów i innych piękności parkowych... Pokazuj te widoki, bo zdecydowanie masz co pokazać - mąż pięknie fotografuje Ciebie, dzieci i otaczającą przyrodę :)
OdpowiedzUsuńSweterek pokonasz, trzymam kciuki i z ciekawością czekam na efekty :)
Pochrzęścić, szeleścić, w liściach lubią chyba wszyscy, ja gdy tylko nikt nie patrzy tez to robię!
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja:)
UsuńJak to dobrze, że u Ciebie dobrze ;) Ładnie tam u Was i super spędzacie czas :) My jak możemy też często chodzimy na spacery. Mieszkamy na blokowisku, ale niedaleko mamy lasek, do którego uwielbiamy chodzić. Trzymam kciuki za swetrzysko i za zakupy :)
OdpowiedzUsuńPozdrowionka, Marta
Dzięki:) Zakupy właśnie poczynione i jestem z siebie dumna, że tak powiem:)))
UsuńFaktycznie masz piękne widoki do podziwiania i trochę zazdroszczę:) A z suchymi liśćmi to jeszcze mi nie przeszło....:))
OdpowiedzUsuńTwoje fotki mnie przekonaly , ze to co widze za oknem ( leje )zamieni sie ,rozswietli i zauroczy jak buzki twoich maluchow .
OdpowiedzUsuńWiolu śliczne zdjęcia, krajobraz no i oczywiście Wy dziewczyny ☺
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za dalszy pojedynek z swetrem
tez mi zawsze wiatr dym z ogniska w oczy zawiewa ;D no i tez uwielbiam suche , jesienne liscie ;D
OdpowiedzUsuńPiekna macie pogode, u nas zimno i plucha ;/
Pozdrawiam serdecznie!!
Jak miło tu u Ciebie i tak swojsko:) Sama natura, dziecięca radość i wspólna zabawa...:) Moje dzieci szaleją jeszcze na mokrych liściach i dopiero wtedy zaczyna się jazda:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Dagmara
wloczkowefikumiku.blogspot.com
Też uwielbiałam w dzieciństwie jesienne liście, ich barwy i szeleszczenie ;-)) i tez zawsze dym ogniska leci w moja stronę hihii ;-)) Piękne zdjęcia ;-))
OdpowiedzUsuńTrzeba korzystać z życia, piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńWiolu, jesień niestraszna, gdy rozgrzewa ją śmiech i radość Twoich ślicznych dziewczynek. Zdjęcia szacun pełen! Jak zwykle oglądam wielokrotnie i z przyjemnością. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń